Zarejestruj się u nas lub też zaloguj, jeśli posiadasz już konto. 
Forum Radosna Twórczość Strona Główna

Miłość vs. Heroina

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Radosna Twórczość Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Ona Scorpiona Von Harpia




Dołączył: 20 Lut 2006
Posty: 385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/7

PostWysłany: Nie 21:20, 23 Kwi 2006 Temat postu: Miłość vs. Heroina

Właściwie co by tu pisać. Opowiadanie o dziewczynie, która mieszka w Domu Dziecka i pewnego dnia przez przypadek spotyka swoja bliźniaczą siostrę. Samanta ma chłopaka, i to nie byle jakiego Very Happy Lioness jest z charakteru zupełnie inna niż siostra. Faszeruje się, jest ćpunką. W całą historię wmieszani są Kaulitzowie i całe TH. Więcej nie powiem xP Mam nadzieję, że wyrazicie zdanie o tym opowiadaniu. Początek jak zwykle nudny. Potem się rozkręci, przyrzekam Wink Wskażecie mi błędy?


Rozdział 1

Ponownie spojrzała w krajobraz, ciągnący się za oknem. Słońce wschodziło. Pierwszymi promykami oświetlało pobliski lasek, który, jak wydawało się, ciągnął na koniec świata. W dzień, las wydawał się być tak przyjazny, a nocą... nikt dokładnie nie wie, jakie dzieją się tam rzeczy... Jedną nogę miała podkuloną, druga zaś zwisała luźno z parapetu. Lioness była wysoką blondynką, jej bursztynowe oczy świetnie się komponowały z opaloną cerą. Żyła na świecie 16 rok. Dziewczyna zeskoczyła z parapetu i podeszła do niskiego, tak nie zadbanego łóżka. Usiadła na nim. Była w pokoju sama. Niektórzy z „rodziny” byli pewnie na dole oglądając bajeczkę, a inni, starsi – pomagali robić śniadanie. Nastolatka nigdy nie mogła się pogodzić, że trafiła do Domu Dziecka. Nie wierzyła w Boga, bo odebrał jej najważniejszą rzecz – rodzinę. Często płakała. Chciała wrócić do Szczecina, ale tam, jak mówili nie było dla niej miejsca w Domach Dziecka, więc musiała tkwić tu – w Magdeburgu. Nie znała swoich rodziców, ani nikogo, kto mógłby ją stąd „uwolnić”. W sumie to nie chciała. Zawsze myślała: „Jak przeżyłam tu te 15, czy 16 lat to przeżyję jeszcze i 2”. Kalendarz wskazywał datę pierwszego września. Lioness powoli się ubrała w jakąś białą bluzkę i ciemne spodnie. Swoim zwyczajem, głośno westchnęła. Dziś pozna swoją nową szkołę, musiała się przenieść z poprzedniej, bo za dużo tam miała wrogów i prześladowców. Nastolatka znana była ze swojego wrogiego nastawienia do ludzi, tak jak świat – do niej. Ponownie westchnęła, po czym podeszła do orzechowych drzwi i złapała za stalową klamkę. Ostatni raz spojrzała na mały pokój. Na stoliku leżały porozrzucane kredki, markery i długopisy, niegdyś niebieskie ściany – teraz poobdrapywane w wielu miejscach, z sufitu odpadał tynk, a na trzech łóżkach, należących do niej i do współlokatorek – Adriany i Angeli, panował harmonijny nieład. Przeniosła wzrok na podłogę i zeszła po marmurowych schodkach, wyścielonych dywanem w odcieni czerwieni na śniadanie. Wszyscy w jadalni już jedli posiłek z wielkim pośpiechem. Starsza kobieta, na oko mająca 40 lat, która pełniła rolę opiekunki wskazała Lioness wolne miejsce. Dziewczyna tylko spojrzała na drewniane krzesło, jakby ono miało ją zaraz zaatakować. Nie usiadła, tylko popatrzyła na czterdziestolatkę błagalnym wzrokiem.
- Nie chcesz jeść? – spytała starsza kobieta.
- Pani Kate... nie jestem głodna, dziękuje. Mogę już iść na rozpoczęcie roku szkolnego? – powiedziała to, niezwykle miłym tonem głosu, po czym zarzuciła do tyłu swoje blond włosy.
- Poczekaj na nas! – wtrąciła się Adriana, która miała pełno jedzenia w buzi. Wypowiadając te zdanie, a raczej rozkaz, opluła śliną i kawałkami pokarmu Davida, blondyna o niebieskich oczach, siedzącego naprzeciwko niej. Chłopak się tylko wzdrygnął.
- No to się pośpieszcie! – warknęła Lioness. Ada i Angela natychmiast wstały od stołu. Wiedziały, że brązowooka nie będzie na nich czekać. Cała trójka wyszła z „domu” i poszła w kierunku przystanku autobusowego. Lioness kopiąc mały kamyczek, przerwała głuchą ciszę:
- Wiecie.. nie musicie się przenosić do innej szkoły, ze względu na mnie...
- Ale jesteś naszą najlepszą przyjaciółką! Nie opuścimy Cię! – niemal wykrzyczała to Angela, piękna blondynka, o niebieskich oczach. Nie jeden chłopak wiele by dał, żeby się z nią umówić. Lioness nie odpowiedziała. Trójka znajomych doszła do czerwonego przystanku, który był cały w graffiti. Nie czekały długo, bo po 5 minutach przyjechał bus. Zatrzymał się dopiero przed ładną, schludną i oszkloną szkołą. Lioness, Ada i Angela wyszły z pojazdu i skierowały się w stronę wejścia głównego. Na dworze i na korytarzach było pełno młodzieży, ubranych w odświętne stroje. Jedni wdawali się z kimś w pasjonującą dyskusję, opowiadając o wakacyjnych przygodach, a inni stali pod ścianą, nikomu nie przeszkadzając. Słychać było piski dziewczyn, gdy ktoś kogoś znajomego zobaczył, chłopcy raczej nie ukazywali takiego entuzjazmu. Przyjaciółki podeszły do tablicy głównej... każda z nich, była w innej klasie: Lioness w sportowej, Ada w informatyczno-matematycznej, a Angela w ogólnej. Odezwała się Angela:
- Dobrze chociaż, że mamy klasy obok siebie. – wskazała na kartkę wiszącą na tablicy. Ada kiwnęła potwierdzająco głową. Skierowały się w kierunku sal. Lioness po drodze, zauważyła bruneta, o dziwnej, nietypowej fryzurze, która przyciągała wzrok. Coś tłumaczył drugiemu chłopakowi w dredach, bardzo przy tym gestykulując i co chwile się śmiejąc. „Przynajmniej takiemu to wesoło” – pomyślała dziewczyna. Umówiła się z dwoma przyjaciółkami, że po spotkaniu z nową klasą, będą na siebie czekać na przystanku. Wychowawczyni Lioness, od razu nie przypadła nastolatce do gustu. Na samym początku, zaczęła coś tłumaczyć o dobrym zachowaniu w szkole i zaczęła się chwalić, jaką to dobrą średnią, miały jej pozostałe klasy. Wątpię, że ktoś tego słuchał. Chwilę jeszcze pogadała, rozdała plan lekcji i rzuciła „Do zobaczenia”. Brązowooka wyszła z klasy jako pierwsza i pośpiesznym krokiem skierowała się w stronę drzwi. Wzrok miała utkwiony w ziemię. Nie zauważyła dziewczyny, która w tym samym pośpiechu nadchodziła z drugiej strony. Ich czoła się spotkały i obie wylądowały z bólem głowy na ziemi. Lioness chciała powiedzieć coś w stylu „uważaj jak chodzisz”, ale zaniemówiła. Druga dziewczyna też. Naprzeciwko siebie znajdowały się identyczne osoby.

Rozdział 2.
Nastolatki przypatrywały się sobie z lekko otwartymi ustami. Żadna nie wiedziała co powiedzieć... W końcu Lioness „obudziła” się i pośpiesznie wstała. Pierwszy raz w życiu, sama z siebie wyciągnęła rękę i przedstawiła się:
- Lioness.
- Zero kierunkowy, Sami jestem – odbicie lustrzane naszej bohaterki, wydawało się być w dobrym humorze. Dodała:
- Jesteś moim aniołem stróżem?
- Poczekaj, poczekaj... – po tych słowach, Lioness wciągnęła Sam, do małego, ciemnego i obskurnego kibla. Ściany były pokryte graffiti i licznymi podpisami, ledwo co, było widać jasno-różowe kafelki. Gdzie, nie gdzie widać było „podjarany” tynk. Pewnie od papierosów. Zaczęło się wyjaśnianie danych osobowych.
- Nazwisko? – zapytała Lioness. Odpowiedziały z Sam chórkiem:
- Simpson.
- Data urodzenia?
- 14 kwietnia.
Czy to możliwe? Po tylu latach znaleźć swoją siostrę? Można to również uznać za zbieg okoliczności, lecz ani jednej, ani drugiej nastolatce, nie przyszła ta myśl przez głowę... Spojrzały po swoich smukłych, jakże podobnych twarzach. W czekoladowych oczach Lioness pojawiła się mała iskierka.


Chłopak z nietypową, ciemną fryzurą i pomalowanymi na czarno paznokciami nerwowo przełączał po kanałach niemieckiej telewizji. Nie mógł znaleźć niczego dla siebie. Spojrzał nastolatka w dredach i kolczyku w dolnej wardze, który równie nerwowo coś robił na laptopie.
- Ku*wa mać! – zaklną głośno jasnowłosy Tom. Następnie dodał, do swojej poprzedniej, jakże krótkiej wypowiedzi – no i znowu zacięła mi się ta cholerna skrzynka e-mail. Czy te dziewczyny, nie mogą chociaż przez jeden dzień, nie wysłać setek maili? – pokręcił głową w znaku niezadowolenia. Zamknął z siłą komputer i dosiadł się do drugiego bliźniaka. Głośno westchnął.
- Nie sap mi nad uchem. – powiedział czarnowłosy Bill.
- Oj zamknij się. W moim domu mogę sobie oddychać ile chcę. – odpowiedział. – Co na tym nudnym świecie można porobić pierwszego września w moje urodziny? – dodał. Usta Billa wykrzywiły się w złośliwym uśmiechu. Odezwał się:
- Idź do swojej girlfriend.
- A nie chce mi się... chociaż, nie mam nic do stracenia. I pewnie jak co roku Gustav z Georgiem przygotują dla nas jakąś imprezkę... – młodszy bliźniak nie dał mu skończyć. Przerwał słowami:
- ...i znowu się uchlejesz na maxa, będziesz chciał mnie podrywać i wylądujesz z pierwszą-lepszą w łóżku? – wokalista parskną śmiechem.
- Nie! – zaprzeczył drugi, a następnie wstał, ubrał buty i wyszedł z białego domku. Szedł szeroką drogą Loitsche, aż doszedł do pokaźnej posiadłości Simsonów. Spojrzał na białe ściany, a następnie na dębowe drzwi frontowe. Podszedł do nich i nacisną mały przycisk, w tym wypadku dzwonek. W drzwiach pojawiła się wysoka blondynka, wyglądająca na 30 lat. Wpuściła Toma do środka, a ten od razu udał się na górę, do pokoju Samanty.
- Witam panią! – przywitał nastolatkę. Ta, wytrącona z rytmu muzyki, której słuchała przez mp3, podbiegła do chłopaka, a następnie namiętnie pocałowała. Gdy oderwała swoje usta od jego, spojrzała mu w oczy i powiedziała:
- Cześć misiek. – blondynka chwyciła gitarzystę i zaciągnęła na kanapę, przed telewizor. – Nie zgadniesz, co mi się dzisiaj takiego przytrafiło!
- No niech zgadnę, nowa wyprzedaż w Orsay’u? – wyszczerzył zęby.
- Nie, to było wczoraj, ale dzisiaj spotkałam ciekawą osobę. – odpowiedziała tak, jakby nie wyczuła ironii w głosie chłopaka.
- Kogo Britney Spears? – dogryzał jej chłopak.
- Jak Ty coś powiesz... Nie, spotkałam... ekhm... siostrę! – powiedziała to z takim entuzjazmem jak nigdy.
- Ale co, gdzie, jak? – wyraźnie wstrząsnęło Tomem.
- Ahhh... to długa historia, z mamą też już zdążyłam to wyjaśnić..
- Ależ opowiadaj, mamy całe życie. – uśmiechnął się „dredziasty”.
- No, a więc, po przemówieniu naszej kochanej pani Młynkowiak, pośpiesznie skierowałam się do domu. Na pierwszym piętrze, wpadłam na kogoś... Tym kimś okazała się moja siostra... i to nie byle jaka, bo bliźniaczka! – chłopak wytrzeszczył oczy – Zaciągnęła mnie do kibla, wyjaśniłyśmy dane osobowe... ma identyczne jak ja, tyle, że nazywa się Lioness. Mieszka w domu dziecka w Magdeburgu. Po powrocie do domu, zapytałam się matki, czy nie mam siostry. Odpowiedziała, że nie. Dopiero, jak powiedziałam, by nie kłamała, bo spotkałam identyczną dziewczynę, powiedziała, że musiała jedną z nas oddać do domu dziecka, bo była młoda itd. No i nie była w stanie wychować dwóch dzieci. Uhhh... wygadałam się za wszystkie czasy. – Tomem nieźle wstrząsnęło jak to usłyszał. Zamrugał czekoladowymi oczami, a następnie powiedział:
- Jeśli nie byłoby to problemem, mógłbym ją poznać, co kotku?
- Dobrze, no to chodź! – krzyknęła Sam z wesołą miną.
- Teraz?
- A kiedy, no come on misiek! – chłopak popatrzył na Sam, głośno westchnął, a zaraz potem zajął się, zawiązywaniem butów.


Bill ponownie podniósł wzrok na zegarek, który wskazywał godzinę 22.30. Czekał na brata. Jakoś on nie przychodził. Czarnowłosy postanowił dowiedzieć się, gdzie przebywa bliźniak. Wyciągnął swoją komórkę i wykręcił numer:

Rozdział 3.
- Cześć Tom, ekhm... GDZIE TY SIĘ PODZIEWASZ, WIESZ, KTÓRA JEST GODZINA?! – wydarł się na starszego Kaulitza.
- No... ja ten, u Sam jestem. Byłem dzisiaj w Domu Dziecka... – brat nie dał mu skończyć:
- A co? Chcesz się oddać i wreszcie będę miał całą zgrzewkę Red Bull’a dla siebie?
- Ha, ha, ha... Sam to wymyśliłeś? Nie no... po prostu byłem u siostry Sam i...
- To ona ma siostrę?
- No właśnie, dzisiaj się okazało, że ma. Dobra, potem pogadamy, będę w domu za 15 minut.
- Okey, Cześć.


Lioness odłożyła książkę na mały, drewniany stolik. Kolejna łza spłynęła jej po policzku. Nie mogła inaczej przeżyć spotkania z siostrą. Nie była smutna, po porostu tak odreagowała. Chwyciła drobny telefon, ofiarowany przez Adę i Angelę na jej 15 urodziny i zaczęła się nim nerwowo bawić.
Następnego dnia na przystanku autobusowym czytała napisy na szybie ów postoju. Z tyłu podleciała do niej blondynka i próbowała przestraszyć, lecz uśpiona, przez te wszystkie lata, czujność Lioness obudziła się. Odwróciła się z zamachem do napastniczki, tworząc przy tym zmieszanie na jej twarzy. Sam mlasnęła w znaku niezadowolenia.
- Cześć – przerwał ciszę głos wyższej bliźniaczki, czyli Lioness.
- Siemka, wiesz, że w tej chwili zepsułaś mi frajdę?
- Jak chcesz, mogę Ci zniszczyć życie, zawsze do usług. – posłała oczko do „niezadowolonej”.
Chwilę jeszcze pogadały na ten temat, lecz potem przyjechał autobus. Bliźniaczki zachowywały się tak, jakby znały się od wielu lat i wcale nie było „przerwy” w ich znajomości. Rozstały się dopiero przy wejściu do szkoły.

- Bill, znowu się przez Ciebie, oszołomie spóźnimy!
- A od kiedy to, Tom, jesteś taki punktualny?
- Oj, zamknij się już i chodź. – odpowiedział Tom, stojąc w drzwiach frontowych i czekając na brata. Ten, zbiegł po wąskich schodach i niemal wybiegł z mieszkania, Tom tylko cmoknął z niezadowolenia i zamknął drzwi srebrzystym kluczem. Doszli do przystanku, żaden się nawet nie odezwał. Dopiero, gdy w szkole nadszedł czas rozstania do sal, mruknęli do siebie, coś, co miało przypominać „do zobaczenia”. Bill usiadł na ławeczce pod klasą, tuż obok Lioness. Był przekonania, że to jej bliźniacza siostra.
- Cześć, Samanta! – wesoło rzucił, a następnie dodał:
- Czy Ty przypadkiem nie chodzisz do klasy z Tomem i nie masz teraz matmy? – ta tylko na niego spojrzała z pogardą i wydusiła coś w stylu „debil”. Chłopak nie zrozumiał, co dziewczyna powiedziała, więc uznał, że „Sam” ma zły humor i nie chce gadać. Wyciągnął gumę do żucia i zaczął ją dziamgać, okropnie przy tym mlaszcząc. Lioness nie wytrzymała, była bowiem pod działaniem środków pobudzających:
- Matka Cię nie wychowała? Ku*wa, przestań! – wydarła się na niego. Czarnowłosy popatrzył na nią ze strachem w oczach. Wiedział, że Sam nigdy by takiego nie powiedziała, lecz chłopak nie dopuszczał myśli, że gada z kimś innym, jak nie ona.
- Przechodzisz okre... – chciał się odegrać, ale oberwał prosto w policzek, czyli zarobił „z liścia”. Chłopak się już wpienił, ale nie zdążył już nic zrobić, bo zadzwonił dzwonek.

Po szkole Lioness udała się na dworzec Kurfürstendamm, czyli tam gdzie zwykle.
Jak zwykle, po szkole udałam się na dworzec Kurfürstendamm. Zawsze tak robię, po prostu, dzieje się tak automatycznie, od 12 roku życia. Najpierw był hasz, inaczej narkotyk dla smarkaczy, poprzez opium ,maryhę, amfetaminę, lsd, exsatsy, kokaina, morfinę, valium, aż po heroinę. Każdy narkoman, kończy w końcu na herze, nie inaczej było ze mną. Nie, nie jestem uzależniona fizycznie, nie ładuję, tylko niucham. Wyprzedałam z mojego pokoju większość cennych rzeczy, no, może oprócz komy. Rzeczy Ady i Angeli też opyliłam w „Music” jednej, z najlepszych dyskotek w Magdeburgu. Nie połapały się. Na dworcu zaczęłam szukać mojego, stałego handlarza. Oczywiście, w cholerę nie mogłam go znaleźć. Na dworcu znajdowało się masę ludzi. Większość zmieszanych w ćpanie i seks. Of course, nie puszczałam się. Na razie, radziłam sobie bez tego, zresztą uważałam już puszczającą się narkomankę, za ostatnie dno. Wszędzie, gdzie by nie spojrzeć, masę handlarzy, zawodowych dziwek, puszczających się ćpunów, klientów i kasztanów, czyli cudzoziemców. Jednak wyłapałam z opowiadań ćpunek, że puszczanie się z kasztanem, to największe bagno, poza tym, oni chcieli się tylko pieprzyć, uprawiać seks, za marną kasę. Powiedzmy 8-10 euro, u normalnych klientów można zarobić nawet 25, czy 30. Coraz bardziej się wpieniałam, bo nie chciałam kupować hery u nieznanego handlarza, bowiem niektórzy sprzedawali lewy towar, za bardzo zanieczyszczony, albo po prostu czystą mąkę. Miałam ogromną chcicę, chciałam zrobić odlot z tego świata. Po dłuższym szukaniu musiałam zrezygnować z hery i pójść do „Music’a”, żeby chociaż łyknąć lsd, albo zajarać hasz. Faktycznie, w klubie bez problemu dostałam dragi i mogłam się naćpać, bez strachu. Po powrocie do Domu Dziecka w ogóle nie kontaktowałam. Od razu zasypali mnie pytaniami, gdzie byłam i co robiłam – ponownie wcisnęłam kit – byłam w bibliotece i się uczyłam. Dopiero w pokoju, Ada się zaczęła domyślać, że wcale nie byłam, tam gdzie podałam, bo sama była wypożyczyć jakaś książkę. „Dżizys, ty masz oczy jak pineski”, a ja na to: „Chrzań się”. Pod działaniem narkotyków, nikomu nie dałam sobie nic powiedzieć. Od razu, poszłam pod wrzątek, a następnie do łóżka.

Rano, Adriana szukała swojej płyty, którą oddała jej Babette, koleżanka z ławki. Nie mogła jej nigdzie znaleźć, przeszukała cały ich mały pokój. Lioness ciągle spała.

Rozdział V

Rano, Adriana szukała swojej płyty, którą oddała jej Babette, koleżanka z ławki. Nie mogła jej nigdzie znaleźć, przeszukała cały ich mały pokój. Lioness ciągle spała. A raczej próbowała spać. Zwykle, przeznaczała na sen 3-4 godziny. Jej organizm po krótkim czasie przyzwyczaił się do tej zmiany. Po chwili do pokoju wparowała Angela z pretensjami.
- Gdzie, do jasnej kurwy nędzy, podziała się moja nowa bluzka?! – darła się w niebogłosy.
- Oj stul pysk, głupia. – odpowiedziała zaspana bliźniaczka, zasłaniając głowę poduszką. Ta tylko wpadła w jeszcze większą furię i zaczęła, dosłownie przekopywać pokój, w celu znalezienia danej rzeczy. Wszystko latało: buty, ubrania, jakieś kartki, a nawet komórka, tylko ta, na szczęście miała miękkie lądowanie na łóżku. Ada dzielnie broniła się przed „atakiem” przedmiotów. W końcu nie wytrzymała, wzięła pośpiesznie plecak i trzasnęła drzwiami. Poszła do szkoły.
Kurwa, niech ona wreszcie pójdzie, boi tak nie znajdzie tej pieprzonej bluzki, chyba, że w „Music”.
Po krótkim czasie Angela też wyszła zrezygnowana z pokoju, zostawiając Lioness samą. Dziewczyna pośpiesznie wstała z łóżka i zaczęła szukać euro, ukrytych w jeansach, których nie mogła nigdzie znaleźć. Dopiero pod łóżkiem znalazła się zguba. Wyjęła z nich kasę, przeliczyła i pośpiesznie się ubrała. Odbyła poranną toaletę i pośpiesznie wyszła z domu. Zanim doszła na przystanek – autobus już jej uciekł. Usiadła więc zrezygnowana na ławeczce, czekała na następny bus. Nie było już szans, aby zdążyła na fizykę.
W szkolę zachowywała się zupełnie inaczej, niż poprzedniego dnia. Jej brązowe oczy były bardziej obojętne. Wiedziała, że długo tu nie zabawi.

Bill, Tom, Georg i Gustav smacznie spali, śniąc o wczorajszej imprezie. U boku Toma, leżała Sam. W innych pokojach, przebywali goście. Większość z nich, bliźniacy w ogóle nie znali, po prostu ich przyjaciele, przyprowadzili swoich znajomych, a Ci znajomi, jeszcze kolejnych itd. Każdy wiedział, że nie pójdzie do szkoły, albo... że nie będzie w stanie. Dom, cały był przepełniony wonią alkoholu.
Po paru godzinach, wszyscy byli na nogach i przybysze zaczynali powoli opuszczać mieszkanie. Zostali tylko Gustav, Georg i Sam, by pomagać przy sprzątaniu. Za jakiś czas, w pokojach zaczął panować jako, taki porządek.

- Jak to?! – nie mogłam uwierzyć.
- Normalnie, nie wyciągnę – obława. Przyjdź za godzinę, może dwie. – no tak, jeśli na dworcu snują się tajniacy, nici z zakupu towaru. Myślałam, że tam zaraz zwariuję. Od tygodnia nie brałam czegoś mocniejszego, bo chciałam być na rozpoczęciu roku „czysta”, a teraz, jak już mam wielką chcicę, ciągle coś się musi pieprzyć. No nic, poszłam do Klausa, może on by mi odstąpił niucha. Chociaż normalnie, ostatnio zrobił się żyd, może dlatego, że zaczął sobie ładować? No nic, zawsze trzeba mieć nadzieję. Nie było go tam, gdzie zwykle stoi. Pewnie złapał jakiegoś klienta. Tak, tak... na dworzec przychodzi wiele pedałów, szukając przygody, za którą zdolni są zapłacić. No, a Klaus zaspokajał ich w TYCH potrzebach, a następnie, za zdobytą kasę kupował herę. Czekałam na niego. Po pół godzinie zjawił się. Widząc mnie, spytał „Puszczasz się?”, a ja na to „Przyjebało ci? Jeszcze nie osiągnęłam takiego dna, jak Ty”. Chwilę sobie pogadaliśmy, aż w końcu rzekłam:
- Masz kasę, więc może weźmiesz mi odstrzelisz hery? Tak na krechę. – on oczywiście zaczął mi prawić kazania typu „Taka ładna, a taka głupia”. Wpieniło mnie to.
- Ja sobie przynajmniej nie ładuję. Póki niucham, mam pełną kontrolę nad dragami. Kiedy tylko zechcę, mogę skończyć. – wprawdzie sama ledwo co wierzyłam w te słowa, ale on już na pewno nie.
- Jasne... pogadać sobie możesz. Ale już nigdy ci nie dam! – nie chodziło mu, o moje zdrowie, tylko, żeby samemu mieć więcej. Poszliśmy do jego dilera, który, jak się potem okazało, sprzedawał obłędny towar. Wkrótce stałam się jego stałą klientką. Następnie udaliśmy się z Klausem do publicznego kibla. Śmierdziało tam jak cholera. Facet od razu poszedł do kabiny sobie władować, a ja dostałam swoje „małe co nie co”.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ona Scorpiona Von Harpia dnia Pią 18:49, 19 Maj 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Extraordinary Girl




Dołączył: 20 Lut 2006
Posty: 269
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pon 14:09, 24 Kwi 2006 Temat postu:

Lioness, co Ty wyrabiasz! Widzisz, już się uzależniłam.

Bardzo mi się podoba, pomysłowe. Większych błędów nie znalazłam, jest tylko trochę interpunkcyjnych i kilka powtórzeń. Jedyne co to hyh... wszędzie panowie z TH. Ale do tego zdążyłam się przyzwyczaić xP W ogóle zaintrygował mnie tytuł, może z racji tego, że właśnie niedawno czytałam "Hera, moja miłość", albo może dlatego, że mam takich a nie innych znajomych ^.-

Czekam na następną część.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
forgive me




Dołączył: 23 Kwi 2006
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: z kapusty

PostWysłany: Pon 14:21, 24 Kwi 2006 Temat postu:

"podeszła do niskiego, tak nie zadbanego łóżka."
nie podoba mi się ten fragment, nie możne zrozumiec o co w nim chodzi...
"Wszyscy w jadalni już jedli posiłek z wielkim pośpiechem" tu kolejnośc wyrazów sie nie zgadza.
"pełno młodzieży, ubranych" młodzieży ubranej... nie ubranych....
"Naprzeciwko siebie znajdowały się identyczne osoby. " tu tez mi nie pasi... identyczne osoby? Ja bym to ujęła trochę inaczej.
Ominę kilka następnych błedow, bo ktoś inny, może je wytknąć za mnie... A rteraz idziemy dlaje:
"Tomem nieźle wstrząsnęło jak to usłyszał" Tomem nieźle wstrząsnęły słowa, które usłyszał.
Ok, nie chce mi się dalej czytać. Ogólnie to fabuła niezła, kilka błędów stylistycznych, kilka literówek i ortografów, ale pisz dlaej. Masz rację początki sa nudne. Tylko mam jedno zastrzeżenie, ten opis spotkania siostr... Jest taki pusty. Więcej uczuć a będzie super.... Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Extraordinary Girl




Dołączył: 20 Lut 2006
Posty: 269
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Śro 12:57, 17 Maj 2006 Temat postu:

Ejj. Ja kategorycznie domagam się nowej części! ;<

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ona Scorpiona Von Harpia




Dołączył: 20 Lut 2006
Posty: 385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/7

PostWysłany: Pią 18:48, 19 Maj 2006 Temat postu:

Dobra xP Daje w końcu nową część. Miałam problem z Wordem, dlatego tak długo nie dawałam... Krótki, bo krótki, ale jest ^^
No i P.S.
Całe opowiadanie (a przynajmniej początek^^) jest oparte na dwóch książkach:
My, dzieci z dworca Zoo,
Heroina.
Żeby potem nie było.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Extraordinary Girl




Dołączył: 20 Lut 2006
Posty: 269
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 22:17, 19 Maj 2006 Temat postu:

Ej noo. Co to ma być? Tak krótko? Ja tu czekam, codziennie zaglądam, a Ty ledwie taki kawałek. Czekam.

Błędów większych nie ma, tylko interpunkcyjne, ale to da się znieść ;P


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Serek




Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/7
Skąd: Szczecin/Dungarvan

PostWysłany: Sob 19:38, 10 Cze 2006 Temat postu:

hej błedy tu sie nie liczą....czytałam im jest wporzo!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Serek




Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/7
Skąd: Szczecin/Dungarvan

PostWysłany: Sob 21:36, 10 Cze 2006 Temat postu:

Ponownie spojrzała w krajobraz, ciągnący się za oknem. Słońce wschodziło. Pierwszymi promykami oświetlało pobliski lasek, który, jak wydawało się, ciągnął na koniec świata. W dzień, las wydawał się być tak przyjazny, a nocą... nikt dokładnie nie wie, jakie dzieją się tam rzeczy... Jedną nogę miała podkuloną, druga zaś zwisała luźno z parapetu-przeczytaj to se jeszcze raz do reszty nie mam zastrzeżeń i niech bill sie dowie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Radosna Twórczość Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
phpBB (C) 2001, 2005 phpBB Group
Theme Retred created by JR9 for stylerbb.net & Programosy
Regulamin