Zarejestruj się u nas lub też zaloguj, jeśli posiadasz już konto. 
Forum Radosna Twórczość Strona Główna

My-cinderella (Nowa 6 część)

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Radosna Twórczość Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Punky




Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/7

PostWysłany: Pią 22:31, 30 Cze 2006 Temat postu:

Tzn. chodziło mi głównie o spacje po pauzach, i np. "-Cholera- przeklęłam (...)" word robi tak, że po "cholera" jest dłuższa pauza xD
Ale dobra nieważne, bo ja jak zwykle zdziwiam (;


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Emereth




Dołączył: 22 Kwi 2006
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/7
Skąd: Czwa

PostWysłany: Sob 8:48, 01 Lip 2006 Temat postu:

Bardzo ładne. Strasznie mi się podoba. No i ciekawy pomysł ^^.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cinderella




Dołączył: 26 Cze 2006
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/7
Skąd: Nibylandzki dom publiczny

PostWysłany: Sob 11:35, 01 Lip 2006 Temat postu:

6. "Dzwonek na szyi bydła"
Około dwudziestej drugiej dostałam sms od kolejnego nieznajomego.
-Jak bardzo jesteś zła?- o proszę, Tom się odezwał.
-W skali od jednego do dziesięciu?
-Tak.
-Jakieś... dwadzieścia osiem.
-Miało być do dziesięciu.
-Ale moje uczucia nie mieszczą się w tej skali.
-Co zrobiłabyś, gdybym zaraz do ciebie przyszedł?
-Powiesiłabym na żyrandolu.- wiadomość wysłana.
Usłyszałam głośne pukanie do drzwi.
-Na serio chcesz ryzykować?- wysłałam kolejnego sms-a.
-Chyba tak.
Otworzyłam drzwi.
-Smerfastycznie- burknęłam pod nosem widząc Toma- wejdź jeżeli musisz- rzuciła, po czym, bez większego zainteresowania gościem, położyłam sie na łóżku.
-A więc, co cię tu sprowadza- wyjęłam spod łóżka plecak i zaczęłam w nim z szewską pasją przewracać rzeczy.
-Czego szukasz?- zapytał Tom.
-Liny- powiedziałam, jakby było to cos oczywistego.
-Ty serio z tym wieszaniem?
-A czy wyglądam jakbym żartowała?- mina chłopca coraz bardziej mnie rozśmieszała. Głupek, żeby uwierzyć, ze mogłabym kogoś zabić, kogoś oprócz siebie. Wystarczająco niedorzeczne, aby zawieźć mnie do zakładu dla psychicznie chorych.
-Clarine, ja przepraszam- usłyszałam Toma, który mówił tak przesiąkniętym smutkiem głosem, że mogło zrobić sie, aż niedobrze, od nadmiaru tego żalu.
-Co ty do mnie czujesz? Przecież znamy się niecały tydzień, nie możesz chcieć ze mną być, nawet wystarczająco mnie nie poznałeś- żebym ja wtedy wiedziała, że on czyta z moich oczu jak z otwartej księgi i wie o mnie o wiele więcej niż ja sama.
Tom speszył się i zarumienił.
-Dobrze, nie chcesz nie mów- przewróciłam się twarzą do ściany, a po chwili poczułam dodatkowe kilogramy na łóżku. Chłopak usiadł obok mnie, wywołując nieprzyjemne dreszcze.
Dziewczyno opanuj się- mówiłam w myślach, a serce, aż rwało się, żebym mogła wtulić się w mężczyznę, który nieświadom niczego, po prostu trwał. Miałam ochotę wyrzucić z siebie wiązankę przekleństw, ale człowiek powinien nad sobą panować.
-Ile w ogóle masz lat?- zapytał.
-Kobiet sie o wiek nie pyta.
-Szesnaście?- strzelał.
-Bingo, no prawie, strzał w dziewiątkę.
-Clarine Reagan lat prawie szesnaście. Masz angielskie nazwisko- stwierdził.
-To wszystko wina dziadka, ale Francuzką jestem w stu procentach jedynie nazwisko wskazuje na Anglię.
-A co oznacza twoje imie, bo przyznam, że jest bardzo dźwięczne- a po głowie przeleciało mu „muszę wiedzieć, co oznacza imie tak wspaniałej dziewczyny”, ale tego głośno nie powiedział.
-Clarine to po francusku dzwonek na szyi bydła.- Tom wybuchł gromkim śmiechem- to wcale nie jest śmieszne, mama się pomyliła, albo celowo napisała Clarine zamiast Clare, czyli czysta.
-Przynajmniej będziesz miała co opowiadać wnukom.
-O nie, ja nawet dzieci nie będę miała.
-Dlaczego?
-A chciałbyś mieć bachora, który ciągle wrzeszczy?
-Nie, ale dziecko to i owszem.
-Zazdroszczę twoim przyszłym żonom.
-Dlaczego powiedziałaś w liczbie mnogiej?
-Bo jeszcze nie słyszałam, żeby jakaś gwiazda show biznesu przetrwała w jednym związku więcej niż kilka lat, no oprócz kilku wyjątków.
-To ja będę kolejnym wyjątkiem.
-Każdy tak mówi, jest zakochany na zabój, a potem odchodzi. Niekonsekwencja kochany... Policz ile miałeś dziewczyn, którym mówiłeś, że je kochasz?- zamilkł.- Właśnie o tym mówiłam.
-Za wszelką cenę chcesz mnie pogrążyć?- Nie ja tylko chcę wmówić sobie, że jesteś zły i nie mogę cię kochać, nawet nie powinnam bardzo lubić- pomyślałam.
-Ja? Ależ skąd.- na mojej twarzy pojawił się cierpki uśmiech.
-Nadal się złościsz o to w kawiarni?
-Nie, ja po prostu nie chcę być kolejna, którą przelecisz i zostawisz.- Tom wstał z łóżka i wlepił w mnie orzechowe oczy, w które teraz bałam sie spojrzeć. Po raz pierwszy poczułam, że ktoś może być mi tak bliski.
-Boisz się.- powiedział.
-To zabrzmiało jak stwierdzenie.
-To jest stwierdzenie. Boisz się, że możesz kogoś pokochać, a nie chcesz tego, bo nie chcesz znów doświadczyć tego co przeżyłaś we Francji, nie chcesz, aby ktoś znów cię zranił i nie mówię tu o ranieniu fizycznym.- znów ma racje.
-A o jakiej miłości mówisz?- zapytałam mając nadzieję, że teraz po prostu odejdzie. To jeden wielki absurd ludzie nie zakochują się w sobie ot tak po kilku dniach, a nawet jeżeli to ich związki rozpadają się po- góra -kilku miesiącach.
-Nie udawaj głupiej.
Tylko, że ja jestem głupia- pomyślałam.
-Przestań mnie mamić- odgoniłam ręką wizję mnie i Toma szczęśliwie zakochanych gdzieś pod niebem.
-Boisz się podjąć ryzyko, ryzyko brania, ryzyko dawania.
-To brzmi jak kiepskie kazanie w kościele- odburknęłam.
-To może zostanę księdzem- bezradnie opadł na krzesło.
-Jesteś za ładny na księdza- o kurcze ja to powiedziałam...
-Co powiedziałaś, dzwonku na szyi bydła?
-Ha, ha, ha bardzo śmieszne, a powiedziałam coś, czego nie powtórzę. Przypominam ci, że jest juz późno, będą sie o ciebie martwić i na pewno w twoim łóżku czeka jeszcze kilka dziewczyn, więc spadaj, bo ja chcę spać.
-Odpłaciłaś się, co?
-Tak i jest to bardzo satysfakcjonujące.- uśmiechnęłam się.
-Dobrze zbieram się.- wstał i jakby zapominając o naszej „poważnej” rozmowie wyszedł bez słowa pożegnania, jakby nie chciał, żeby ta chwila skończyła się głuchym i pusty „pa”.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nevaeh




Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: W'wa

PostWysłany: Sob 12:16, 01 Lip 2006 Temat postu:

U lol.
Poważna rozmowa? ;>
Ihahaa ^^.
Więcej proszę *_*
Achhhhhhhhh, Meat Loaf <3333333333333333333333


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Emereth




Dołączył: 22 Kwi 2006
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/7
Skąd: Czwa

PostWysłany: Sob 13:53, 01 Lip 2006 Temat postu:

Powiem, żeee... to opowiadanie jest kochane ^^.
Chcę dalej!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tear's_hunter




Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: z nieba xP

PostWysłany: Sob 14:54, 01 Lip 2006 Temat postu:

a ja kocham to co piszesz.
opowiadania
wiersze
po prostu KOCHAM
mimo, że jest to o TH xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nena




Dołączył: 26 Lut 2006
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/7
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Nie 22:11, 02 Lip 2006 Temat postu:

hmm...kroi się nam telenowela...

Tak średnio mi się podobało. (3 raz to piszę xD).
Za dużo dialogów... jednak wyobraziłam sobie całą tą sytuację i zdawało się, że Tom naprawdę to czuje. Jestem na tak. Czekam na więcej Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
avenira & merinda




Dołączył: 09 Gru 2006
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: z miejsca które jest na dnie ludzkich serc

PostWysłany: Nie 17:56, 10 Gru 2006 Temat postu:

Dobry pomysł na opowiadanie. Bardzo podobała nam się fabuła i styl pisania. Postaraj się jednak urozmaicić swoje dzieło w więcej opisów z dnia codziennego. W końcu Toma nie widzi cały czas na okrągło...
Czekamy z niecierpliwością na kolejny rozdział Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
avenira & merinda




Dołączył: 09 Gru 2006
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: z miejsca które jest na dnie ludzkich serc

PostWysłany: Nie 11:24, 06 Maj 2007 Temat postu:

A GDZIE JEST NEW PART??!! JA CHCĘ NEW PARTA!!!
I TO SZYBKO! Very Happy
MAM NADZIEJĘ, ŻE NIEDŁUGO SIĘ POJAWI...
TO FORUM WYGLĄDA NA UMARŁE....;P
BUZIAKI
~Avenirka~


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cinderella




Dołączył: 26 Cze 2006
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/7
Skąd: Nibylandzki dom publiczny

PostWysłany: Sob 11:39, 19 Maj 2007 Temat postu:

7. Nazwy brak

Poczułam się tak lekko i rześko. Byłam tak rozbudzona i szczęśliwa, że w nijaki sposób nie byłam w stanie zasnąć, pomimo późnej pory.
-Podobam mu się- krzyczałam skacząc po pokoju, słysząc głośne pukani do drzwi przestałam okazywać swoją radość.
-Tak słucham?- zapytałam.
-Czy mogłaby pani nie naruszać ciszy nocnej.
-Oj, przepraszam, na prawdę- mówiłam widząc zaspanego mężczyznę po trzydziestce. - zamknęłam drzwi z twarzą koloru dorodnego buraka.
Dobra Clarine, trzeba tu posprzątać. Pomimo mojego niewielkiego bagażu zrobił się w pokoju koszmarny bałagan. Zebrałam z parapetu suche majtki podśpiewując pod nosem Three Days Grace i ich 'I hate everything about you'.
-I HATE EVERYTHING ABOUT YOU! YOU HATE EVERYTHING ABOUT ME!- krzyczałam do dezodorantu, śpiewając piosenkę po raz setny. Na podwórku było już jasno.
-Słońce świeci, będą dzieci- zaśmiałam się ze swojego jakże inteligentnego żartu. Jeszcze tylko jutro i muszę się stąd wynieść... nieciekawie. Muszę iść na zakupy i poszukać czegoś, gdzie będę mogła mieszkać.
Rzuciłam dezodorant na łóżko, chwyciłam bluzę, zamknęłam pokój i po chwili byłam już w centrum handlowym.
-Kolejne podejście- mruknęłam pod nosem przechodząc obok różnych sklepów, nawet do nich nie zaglądając.
To w Polsce łatwiej znaleźć murzyna, niż w Berlinie sklep z fajnymi ciuchami.
Jednak nie poddawałam się, twardo szłam dalej.
Mijałam właśnie sklep RTV kiedy na jednym z ekranów zobaczyłam teledysk Tokio Hotel, do piosenki Schrei, a w nim oczywiście nikt inny niż Issabella! Moment, moment. Tom? Gustav? W telepudle? Już wiem skąd ich znam. O kurcze... spotkałam się z najbardzie pożądanymi nastolatkami w Europie... Psia kość, to nie byle co.
Trafiłam na H&M, no dobra, weszłam. Jedyne co kupiłam to pasek, ponieważ spodnie ze mnie zlatywały, co jest zapewne skutkiem ciągłego pustego brzucha, ale jak nic nie dam rady zjeść.
Kolejny różowy sklep... i jeszcze jeden... o skateshop, weszłam bez chwili zastanowienia.
Zakochałam sie we wszystkim z tamtego sklepu, niestety fundusz na najbliższy czas nie przewidywał szaleństwa zakupów, dlatego kupiłam jedynie kilka par majtek, jedną bluzkę, spodnie i bluzę, żebym nie musiała chodzić ciągle w tym samym.
Zobaczyłam dwóch policjantów, a co ja tam będę ryzykować, szybko opuściłam centrum handlowe i skierowałam się do mojego hotelu, zostawiłam zakupy i znów wyruszyłam, tym razem w poszukiwaniu nowego lokum.
Przeszłam całą ulicę, przeczytałam wszystkie ogłoszenia na słupach i nic! Czy w Berlinie na prawdę tak ciężko znaleźć kawałek podłogi i dachu, z bieżącą wodą i ogrzewaniem, najwidoczniej a i owszem.
Oglądałam sklepowe wystawy, moją szczególną uwagę przyciągnęło wysokie, robione z ciemnego drzewa jednoosobowe łóżko z białym baldachimem.
-Shit- pisnęłam wpadając na jedną z pobliskich latarni.- Ja to zawsze muszę się zagapić- klęłam, trzymając dłonią obolały nos.- Cholera- wysapałam znowu widząc, że z nosa cieknie mi krew, a ten widok nie napawał mnie energią.
-Proszę- rzekła staruszka podając mi chusteczkę higieniczną.
-Och, dziękuje pani- wysapałam, wycierając dłoń z krwi i przykładając kolejna chustkę do nosa.
-Nie ma za co, moje dziecko- powiedziała i odeszła jak gdyby nigdy ni, a ja musiałam porzucić próby znalezienia jakiegoś mieszkania na czas nieokreślony.
Kiedy doszłam do hotelu nadal z nosa ciekłą mi krew, ale nie bolał już tak bardzo. Usiadłam na łóżku z głową do tyłu, mając nadzieję na zatamowania krwotoku.
-Clarine, ty niezdaro- gadałam do siebie- ciekawe co robi Tom- mówiłam dalej w pustkę w moim pokoju. Wzięłam do ręki telefon i wybrałam numer chłopaka, nawet sama nie wiedziałam w jakim celu. Chyba jedynie po to, żeby wpatrywać się w literki układające wyraz, który jest jego imieniem. Piękne imię.
-Tom- burknęłam.- Ach, chłopcze nawet nie wiesz jak mi zamieszałeś w głowie- wstałam widząc, że krwotok ustał. Oczami wyobraźni zobaczyłam obraz Toma i mnie całujących się na łóżku z wystawy sklepowej.
-A pff- prychnęłam i kosmyk opadający mi na twarz przesunął sie za ucho pod wpływem czyjegoś ruchu, odskoczyłam jak oparzona.
-Co ty tu robisz?- zapytałam.
-Przyszedłem.
-A praca, szkoła, rodzina? Dziewczyny?
-Chwilowe przedłużenie urlopu, do szkoła nie chodzę, rodzina jest daleko, a dziewczyna, dziewczyna jeszcze nie przyszła- odpowiedział- więc ja przyszedłem do dziewczyny.- Przytulił mnie.
-Tom?- zapytałam.
-Tak- otrząsnął się z letargu.
-Czy mógłbyś mnie puścić, stoimy tak już prawie pięć minut- „albo nie, zostań, nie zabieram tak rąk z mojej talii! NIE!”- prawie dodałam.
-Tak, przepraszam- poczerwieniał na twarzy.
-Czuję się jakby mnie ktoś zgwałcił. To było straszne. - Ukrywanie uczuć, to chyba moja największa zdolność. - Poczekaj tu, a ja upiorę koszulkę- zobaczyłam na niej kilka kropelek krwi.
-Co się stało? - Zapytał przerażony, jakbym conajmniej pokazywała mu nóż i ludzką głowę – bez tłowia zaznaczmy.
-To chodź, opowiem ci w łazience, musze to uprać zanim zaschnie- powiedziałam, niewiele myśląc co ja najlepszego palnęła, jednak w jego oczach zobaczyłam już iskierki, nie mogłam zaprzeczyć.
Będę tylko w staniku na kilku metrach kwadratowych z seksualnym napaleńcem...?
O Boże, w co ja się wplątałam.
Zdjęłam koszulkę w przedpokoju, odsłaniając płaski brzuch i dość duże piersi, a w jego oczach znów zatańczyły wesołe iskierki
-Nie śliń się tu- rzuciła, zbijając go z tropu, po raz kolejny.
-Przecież cię nie zgwałcę- poczułam jego miękkie palce na moim biodrze.
-Gdzie z łapami?- nie mogę być łatwa, ale on na przekór oplótł moja talię drugą ręką.
-Coś jeszcze chcesz powiedzieć- zapytał z poważną miną.
-Chcę cos zrobić- powiedziałam czując jak przyciąga mnie do siebie.
-A co?- zapytał, a ja delikatnie przegryzłam wargę, przyjęłam figurę „bierz mnie teraz”, a kiedy on zbliżył swoją twarz do mojej odepchnęłam go. Idiota...
-Trzy dni, Tom to trzy dni. To o kilka tygodni za mało. Łatwą możesz sobie znaleźć na rogu. Na sławnego chłopaka, polecą szybko. Tylko cenę będziesz miał trzy razy wyższą.
-Skąd wiesz? - Parsknęłam śmiechem.
-Cały świat wie, to nie jest tajemnica do utrzymania, z resztą, kto o to dba? - Ucięłam
-Dlaczego mi uciekasz?- powiedział wpatrując się w moje posiniaczone plecy.
-Że ja tobie?- udawałam głupią, kiedy zarzucałam na siebie hotelowy szlafrok.
-Tak, żee ty mi.
-Bo nie wiem czego ode mnie oczekujesz. Nie znasz mnie ani ja nie znam ciebie. To głupie i niedojrzałe. Dziecinne wręcz.
-A nie chciałabyś być znów dzieckiem?- przywołał złe wspomnienia...jedynie potwierdzając moją tezę.
-Nie! Teraz jest dobrze!- Krzyknęłam.
-Już. Spokojnie- przytulił mnie od tyłu, tak delikatnie jak jeszcze nikt.
Prałam tą koszulkę w wiadrze, a Tom ciągle stał za mną. Patrzył na odbijającą się w lustrze moją skrzywioną twarz, na której nie było uśmiechu.
Nie myślałam o niczym. Byłam zła, bardzo zła. Jeżeli on miał kochających rodziców, to zazdroszczę, takimi mnie Bóg nie obdarował.
Przestań się nad sobą użalać, Clarine. On też przeżył swoje. Rozwód to nic miłego!
-Skończone- powiedziałam wycierając nos zewnętrzną stroną mokrej dłoni.- Trzeba to tylko gdzieś powiesić.
-Ja to zrobię- powiedział i zabrał mi koszulkę z dłoni- Może byśmy gdzieś poszli, na przykład do kina- zaproponował nieśmiało.
Poczułam się trochę niezręcznie. Nie mam pieniędzy na za duże wydatki, a w dodatku od jutra nie mam gdzie mieszkać, mój pokój hotelowy został już wynajęty. Do jedenastej mam czas, żeby się wynieść.
Miałam wrażenie, że cokolwiek powiem, chociażby zraniło go to do głębi on jest w stanie mi to wybaczyć, zapomnieć i jeszcze pomóc.
-Nie- wyrzuciłam.- Nie mam pieniędzy ani mieszkania. Musze trochę oszczędzać.
-Mówiłem ci, że załatwię tobie jakiś porządny kąt.
-Ale ja się na to nie zgodziłam- przypomniałam.
-Jednak ja i tak to zrobiłem.
-Nie wprowadzę się tam- powiedziałam, chociaż serce mówiło mi, żebym zamieszkała tam, gdzie chłopak zaproponował.
-To gdzie będziesz mieszkała?
Cholera...
-Dobra, niech ci będzie- oparłam się o ścianę.
-No widzisz, dlatego wprowadzisz się do naszego mieszkania.
-Do naszego? Do naszego mieszkania?- wydukałam.
-Tak, do naszego mieszkania.
-Do naszego, czyli do czyjego?
-Do naszego mieszkania.- Powtórzył.
-Ale kim wy jesteście?
-Ja, mój niemoralny brat bliźniak, Gustav i Georg, plus ty.
-O nie, nie ma mowy, nie będę wam przeszkadzać.
-Znowu zaczynasz?
-Tak! Przecież, nie dość, ze oni mnie nie znają, to mam nagle wpaść do ich życia prywatnego z butami?
-Coś w ten deseń.
-Nie Tom, o tym nie ma mowy.
-Dobrze w takim razie, jeżeli jesteś taka uparta, to rób co chcesz- krzyknął zły i wychodząc głośno trzasnął drzwiami.
-O mój Boże, jaki nerwowy- szepnęłam.
Spojrzałam na zegarek. Dopiero szesnasta, mam jeszcze dwie godziny, żeby przejrzeć jakieś oferty mieszkaniowe.
Dokładnie dwie godziny później stałam w tym samym miejscu.
-Znów nic- rozwiązałam arafatkę i rzuciłam ją na krzesło.- Może po prostu wsiąść w pociąg i pojechać dalej i poczekać, aż zatrzymają mnie na którejś z granic?- mówiłam do czterech ścian.- Nie Clarine, zostaniesz tutaj! I wybij sobie z głowy inne pomysły. Tutaj jest twoje miejsce, zobaczysz, że tak- prawie bezdźwięcznie poruszałam ustami.
Przez resztę dnia snułam się po pokoju nie mogąc znaleźć miejsca. Dzwoniłam kilka razy do Toma, żeby poprosić, aby przyszedł, ale kiedy juz słyszałam jego głos, odkładałam słuchawkę hotelowego telefonu. Było mi głupio, po tym kiedy wyszedł trzaskając drzwiami, a jeszcze bardziej głupio jest mi sie przyznać, ze nie mam dokąd jutro iść i najprawdopodobniej wyląduje na ulicy.
Clarine, ty to zawsze musisz coś palnąć, karciłam siebie w myśli.
Kolejna próba zadzwonienia do Toma.
-Tak słucham?- zapytał już mocno zirytowany.
Odłożyłam słuchawkę. Idę spać, stwierdziłam z nudów, tuż przed snem zadzwoniłam jeszcze raz.
Do moich uszu napłyną jednoznaczny dźwięk. Piszcząca z rozkoszy dziewczyna.
-Tak?- wysapał chłopak z wysiłkiem.
-T.. Tom?- zapytałam.
-Nie, nie Tom- powiedział wyłączając rozmowę.
Jak dobrze, kamień spadł mi z serca, nawet głos nie był podobny.
Juz myślałam, że on.
Nie Clarine!
Nie myśl już, idź spać.
Nie chcąc walczyć z moim sercem, po prostu zasnęłam.
Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi. Otworzyłam jedno oko, sprawdzając, czy to przypadkiem nie jakiś pożar. Nie zauważyłam nawet dymu, dlatego położyłam sie dalej spać. Pukanie nie ustawało.
-Jeszcze trochę – prosiłam.- No już idę, idę- krzyknęłam wstając z łóżka. - Tak, słucham- powiedziałam z zamkniętymi oczami.
-Pani pobyt tutaj dobiegł już końca, musi pani opuścić pokój, następni goście przyjadą za godzinę.
-Dobrze – od razu się ożywiłam. Dokąd w takim razie teraz pójdę?
-Ma pani piętnaście minut.
-W porządku.
Zrobiłam krok w tył zamykając drzwi.
-Clarine, i co teraz? Nie masz dokąd pójść. Trzeba było zostać w domu. Nie! - krzyknęłam po chwili kiedy zorientowałam się co ja najlepszego wygaduje. - Miałam zostać, żeby mnie nadal bili... Nie Clarine, nie. - Przebrałam się, spakowałam do końca, zarzucając plecak wyszeptałam:
-Do widzenia.
Wyszłam zostawiając klucz w drzwiach.
Minęłam recepcje, a po chwili znajdowałam sie już na ulicy. W środku ogromnej ulewy.
No to pięknie. Teraz jeszcze zmoknę, pomyślałam. Naciągnęłam na głowę kaptur po czym poszłam, przed siebie. Bo dokąd miałam się udać?
Matki z dziećmi, biznesmeni, opiekunki, nastolatki. Wszyscy chodzili pod ciemnymi parasolami, unikając przemoczenia się do suchej nitki. Zatrzymałam się na moment pod daszkiem sklepu spożywczego.
Szare niebo wyjątkowo nie napawało mnie optymizmem.
Idąc pod dachami sklepów, oglądałam kolorowe wystawy, myśląc, jakby to było gdybym była Issabellą? Zagapiłam sie na jedną z sukienkę, czarna w białe grochy, bez ramiączek. moje marzenie.
Co tu dużo mówić, dobrze zboczyłam z drogi wpadając na coś.
-Przepraszam- powiedziałam po francusku, dziwiąc się, ze ktoś może być taki twardy, jak beton.-O! Kolumna.- stwierdziłam patrząc na przedmiot, w który uderzyłam.
-To już chyba drugi raz- usłyszałam za sobą głos jakiejś staruszki. To ta sama kobieta, która dała mi chusteczkę, kiedy wpadłam na latarnie gapiąc się na łóżko.
Ach, Clarine, musisz przestać bujać w obłokach- pomyślałam.
-Niestety- pisnęłam, czerwieniąc się i szybkim krokiem odeszłam.
Teraz nawet nie patrzyłam na wystawy, wolałam nie ryzykować kolejnego zderzenia.
Nagle, dosłownie znikąd, dopadła mnie radość. Niepohamowany entuzjazm.
-I'm singing in the rain- zaczęłam, dziękując za to, ze poznałam Toma, w swój własny, niepowtarzalny sposób, kręcąc się w ogół własnej osi z rozpostartymi ramionami.
Wyglądało to, jakby w tym szarym tłumie, jedynie ja zauważała plusy. Należałam do osób, które jedynie przez rodziców, tamowały w sobie, to co najpiękniejsze. Teraz byłam wolna, bez mieszkania, ale czułam sie prawdziwie wolna.
-Co ty tu robisz?- usłyszałam męski głos.
-Śpiewam sobie i tańczę- odpowiedziałam, nadal kręcąc się z zamkniętymi oczami.
Po chwili poczułam, że już na mnie nie pada. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że chmura przeszła, ustępując miejsce słońcu.
-Było, ale się skończyło- szepnęłam, czując, ze mam mokre nawet majtki.
-Nie za sucho ci, Clarine?- zapytał chłopak, którego ignorowałam, odwróciłam się do niego twarzą, spoglądając prosto w oczy.
-Nie, Gustavie.- odpowiedziałam skacząc z nogi na nogi. - Wiec nie bój się deszczu, bo ja jestem deszczem, co pada na twoje włosy i na twoje ręce- chwyciłam jego dłoń i kołysząc nią na wszystkie strony szłam przed siebie.
-Dziewczyno, co ty ćpasz?- zapytał z uśmiechem - Dobre to?
-No jasne. Ja niczego innego nie biorę- zażartowałam.
-Uuu, przeginasz- znów sie uśmiechnął.
-Dokąd idziemy?- zapytałam patrząc mu w oczy, ciągle szliśmy za ręce, dziko nimi machając.
-Clarine?
-Tak, słucham?- miał za poważny ton.
-Albo nic, po prostu chodź za mną.- I pociągnął mnie za sobą, przez chwile biegliśmy, a tuż potem szybko maszerowaliśmy.
Zobaczyłam apartamentowiec, skojarzyłam fakty i zatrzymałam się.
-Nie- wyprostowałam sie i zaparłam, jednak ciągle nie puszczałam jego dłoni.
-Dlaczego, podaj jeden sensowny powód. Nie mów o zakłócaniu prywatności, bo Georg i Bill się zgodzili.
-Głupio mi- wydęłam usta i zacmokałam z niezadowolenia.
-To niech nie będzie, idziemy- pociągnął mnie za rękę, a ja ustąpiłam, nie wiem dlaczego nie zrobiłam tego przy Tomie, w końcu na nim mi bardziej zależy.
Chociaż już wiem dlaczego, on jest tak samo wybuchowy jak ja... A Gustav po prostu tak na mnie działał. Wjechaliśmy windą na trzecie piętro. Stanęłam przed drzwiami numer 57.
-Wejdź- powiedział, szeroko otwierając drzwi.
Niepewnie zrobiłam krok do przodu. Dywan jasny, piękny, a ja w obłoconych butach i cała mokra, no pięknie.
-Cześć- wyrzuciłam cicho na widok chłopców oglądających telewizję w pokoju.
Ściany były tak jak dywan, jasne i czyste, z resztą tu wszystko, aż lśniło. Trudno było uwierzyć, ze mieszka tu czwórka chłopców.
-To jest Clarine- przedstawił mnie Gustav, a ja nadal tkwiłam jak kołek na wycieraczce ociekając wodą.
-Spokojnie- pierwszy wstał Bill, podszedł do mnie i podał rękę - Prosto, pierwsze drzwi na prawo. Łazienka. - wytłumaczył widząc mój wyraz twarzy.
-Ach, tak, dziękuje- wyszeptałam, nie wiedziałam, ze Bill jest taki przystojny. Zdjęłam buty i niosąc je w dłoni, szybko poszłam do łazienki. Przebranie sie i upranie ubrań, zajęło mi jakieś piętnaście minut, kiedy juz sucha wyszłam, w Jasnym Pokoju, znajdowało się całe Tokio Hotel.
-Clarine- podeszłam ośmielona do Georga, wyciągając przed siebie rękę. Ten grzecznie wstał i uścisnął moją dłoń.
Tom tak jakby, był trochę zły, wiedząc, że to nie on mnie tu przeprowadził.
-Mi wystarczy tylko trochę podłogi do spania- zaczęłam.
-Szalona?- zapytał Bill.
-Oj, jeszcze nie wiesz ile w tym co mówisz jest prawdy- Gustav powiedział uśmiechając sie do mnie.
-Przestań- usiadłam na oparciu jasnej kanapy.
-Spać będziesz na dostawianym łóżku, jak na razie.- Odpowiedział młodszy bliźniak.
-A cóż ty taki milczący?- pytanie skierowałam do Toma.
-Tak jakoś dziś mam, bo, dziś jest...
-Twój pierwszy dzień rozumiem- usiadłam mu na kolanach.- Wiem co to znaczy, u mnie też pierwsze dni są najgorsze. - Pogłaskałam go po policzku. Przeszedł mnie dreszcz, tak smutnych oczu jeszcze nie widziałam. Idiotka ze mną... nawet nie wiem kiedy zamknąć jadaczkę.
Chłopcy zaczęli się śmiać, a mi zrobiło się niewiarygodnie głupio.
Czekoladowe tęczówki straciły blask i głębie, mam nadzieje, ze to tylko chwilowe...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
avenira & merinda




Dołączył: 09 Gru 2006
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: z miejsca które jest na dnie ludzkich serc

PostWysłany: Wto 19:50, 22 Maj 2007 Temat postu:

No w końcu!
juz sie balam ze sie nie doczekam;p
ale...zekam na wiecej....jak zawsez super rozdzial;pp

Pozdrawiam...

~Avenira~


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cinderella




Dołączył: 26 Cze 2006
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/7
Skąd: Nibylandzki dom publiczny

PostWysłany: Śro 9:06, 23 Maj 2007 Temat postu:

8.
W nocy, leżałam już na dostawianym łóżku w Jasnym Pokoju, słuchałam ciszy. Myślałam o swoim życiu, znów.
Usłyszałam głuchy odgłos chodzenia na palcach. Szybko odwróciłam sie w kierunku, z którego dochodził dźwięk.
-Spokojnie – poczułam na policzku dłoń Toma.
-Co ty tu robisz? - zapytałam lekko odsuwając głowę z pod jego ręki.
-Kucam. - Poczułam jak się nade mną nachyla. Jego ciepły, spokojny oddech otaczał moja twarz.
Zbliżył swoje usta do moich.
-Tom - wyszeptałam, prawie bezdźwięcznie.
-Pamiętasz?
-Co mam pamiętać?
-Nic, nie ważne- zauważyłam w świetle księżyca, jego oczy, które znajdowały się zaledwie pięć centymetrów od moich.
Dosłownie wbiłam się w tak bliskie usta. Chciałam zabrać z nich najwięcej czerwieni jak tylko możliwe, wyssać co się dało i żyć chwilą, po prostu być. Usiadłam na łóżku, lekko go za sobą prowadząc. Wzięłam jego głowę w swoje dłonie. Otworzyłam oczy. Spojrzałam w jego twarz, był taki skupiony, jakby bał się popełnić błąd, przekroczyć granicę. Lekko się uśmiechnęłam i rozchyliłam usta. Zamknęłam oczy. Zdziwił się, czułam to po jego dotyku. Niedługo potem jego język połączył się z moim. Zaczęło brakować mi oddechu, ze szczęścia. Odsunęłam głowę. Nadal trzymałam głowę Toma. Miał zamknięte oczy i usta wygięte w uśmiechu.
-Dlaczego byłeś taki cichy?
Spojrzał mi głęboko w oczy.
-Co cię martwi? - Zapytałam.
-Nic...
-Nie kłam- Lekko dotknęłam jego ust swoimi. To tak jak potok słów, pierwsze słowo wywiązuje następne. Pierwszy pocałunek prowadzi do następnych, co raz częstszych, pomimo, że rozum często krzyczy „Wariatko! Przestań, cóż ty robisz?!”
-Nie kłamie- pocałował mnie, tym samym uciszając, jakby to miało załatwić wszystko.
-Z twoich oczu, czytam więcej niż otwartej księgi.
-To pewnie dlatego, że ja widze wszystko w tobie. - Wyszeptał.
Trwaliśmy tak, jakby nie istniał świat. Byliśmy tylko MY, a tak na prawdę, żadnych NAS jeszcze nie było.

Za oknem zaczęło już świtać, a my rozmawialiśmy siedząc na jasnej kanapie, ja z głową na jego kolanach, on z dłońmi wędrującymi po moim brzuchu.
Tego nam było trzeba.
Siebie.
Po prostu, siebie na wzajem.

*
Tym razem krótko. Zeszły odcinek to były tak na prawdę trzy odcinki.
Dalej jeszcze nie mam
Zapraszm na reaktywcaje bloga, to tam pewnie będę pisać częściej :
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
avenira & merinda




Dołączył: 09 Gru 2006
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: z miejsca które jest na dnie ludzkich serc

PostWysłany: Sob 7:22, 26 Maj 2007 Temat postu:

kocham twoją twórczość...opowiadanko jak zwykle supcio...
nie tylko ty Averka....
no..obie kochamy;p
no właśnie..i czekamy na kolejny odcinek...
wręcz z zapartym tchem...
dokładnie...
tak więc życzymy weny,....
czekamy dalej...

i pozdrawiamy Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Radosna Twórczość Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
phpBB (C) 2001, 2005 phpBB Group
Theme Retred created by JR9 for stylerbb.net & Programosy
Regulamin