Zarejestruj się u nas lub też zaloguj, jeśli posiadasz już konto. 
Forum Radosna Twórczość Strona Główna

My-cinderella (Nowa 6 część)

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Radosna Twórczość Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
cinderella




Dołączył: 26 Cze 2006
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/7
Skąd: Nibylandzki dom publiczny

PostWysłany: Pon 17:44, 26 Cze 2006 Temat postu: My-cinderella (Nowa 6 część)

A więc tak, postanowiłam dodać tutaj moje opowiadanie, kóre zaczęłam pisać wczoraj po południu. Mam nadzieję, że się spodoba, jest o Tokio Hotel, jak z reszta prawie wszystko tutaj, jednak sądzę, iż może być troszeczkę odmienne od tutaj opublikowanych. Części są raczej długie. Pierwsza, np. ma 3 strony A4, nie wiem jak pójdzie dalej. Postaram się pisac jak najciekawiej i w ogóle. Czekam na opinię. Prosze przeczytajcie. Pozdrawiam.


#Część pierwsza "Trzecia szyflada biurka pod oknem."


Stałam na moście. W deszczu. Krople spływały po mojej twarzy. W czarnym płaszczu sięgającym kostek wspięłam się na barierkę, patrząc w przestrzeń.


Zostałam obdarta z resztek, dziecięcej jeszcze, niewinności.

Sama, chociaż znajomości miałam wiele.




To nie przez 'Niego'.




Chłopcy- w moim wieku- nie byli problem.

To jeszcze dzieci, które od trzeciego roku życia jedynie rosną, a nie mądrzeją.

Nie, że nie chciałabym mieć chłopca na stałe, być w związku przepełnionym miłością. Chciałam. Ale co z tego, jeżeli nigdy nie liczyły się moje uczucia? Zawsze byłam na szarym końcu zainteresowań rodziców, rodziny, jedynie pieniądze, miały mi zrekompensować ich nieobecność w moim życiu, a zdwojoną w życiu siostry. Issabella, samo imię brzmiało dystyngowanie, a osoba przepełniona byłą pychą. Ta dziewczyna była moją siostrą, nie wiem czy rodzoną i pewnie nie będzie mi już dane się tego dowiedzieć. Zawsze miałyśmy inne towarzystwo.Ona, tleniona blondynka w ciuchach najlepszych marek z tipsami większymi niż palce, uważała się za pępek świata marząc o karierze piosenkarki, aktorki, chociaż pozbawiona byłaj akiegokolwiek talentu aktorsko wokalnego. Ja, szatynka w ubraniach w moim stylu odstraszałam ludzi z towarzystwa Issabelli swoją „przynależnością do sekty”, która tak na prawdę nieistniała, marzyłam tylko o zrozumieniu, chwilce prawdziwego życia.




Życia, które zaraz miało sie skończyć.




Pożegnałam się ze wszystkimi znajomymi, którzy nie zrozumieli mojego:

-Żegnajcie

naprawdę.

Myśleli, ze to zwykłe „cześć” mówione przy okazji skończonego spotkania.

Nie zrozumieli ukrytego sensu słowa, wypowiedzianego, przeze mnie ostatni raz, płynącego prosto z serca, przytuliłam i pocałowałam w policzek Lenę, która była mi najbliższa, a ta zdziwiona moim zachowaniem, tylko zawiesiła ręcena mojej szyi, żeby nie było, że jest nieuczuciowa.

Odeszłam chwiejnym krokiem od przyjaciół, wiedząc co nastąpi za kilka godzin.

Wszystko zaplanowane co do ostatniej sekundy.




List pożegnalny ukryty na dnie trzeciej szuflady biurka przy oknie, po to by nie znaleźli od razu słów mojej duszy.

A teraz miałam podjąć najważniejszą decyzje mojego zaledwie szesnastoletniego życia.

Jeden skok, by zakończyć pasmo klęski cierpień.

Krok w tył, by zacząć od nowa.

Skacze- postanowiłam w myśli unosząc prawą stopę w górę i zamykając oczy.




-Co ty wyprawiasz?!- Usłyszałam krzyk, a po chwili poczułam oplatające mnie w pasie silne męskie ręce ściągające mnie z barierki. Mówił po niemiecku,jednak obcy język w centrum Paryża to nic dziwnego.
-Zostaw mnie, daj mi umrzeć.- Piszczałam w ojczystym języku mojego „wybawiciela”.
-Nie ma mowy.- Krzyknął kładąc mnie na mokrym bruku.
-Nic nie rozumiesz! Wpieprzasz się bez pytania!- Darłam się, chociaż powinnam była być temu człowiekowi wdzięczna.

Odurzona ciągle jeszcze tabletkami wziętymi przed wyjściem z domu przestałam kontaktować na moment. Słyszałam w oddali krzyki.
-Nie mów moim rodzicom-poprosiłam cicho łkając.
-Nie umrzesz- powiedział pewnym siebie głosem, a ja powoli traciłam siły w jego ramionach nawet nie wiedziałam jak ma na imię.
-Jak masz na imię?- Zapytał jakby czytał w moich myślach.
-Clarine.
-Pięknie.

Poczułam w ustach słodkawy smak krwi, która zaczęła powoli wyciekać z moich ust, w tym samym momencie syreny obwieściły przybycie karetki pogotowia.

I kto by się spodziewał, że uderzenie o barierkę może spowodować stan krytyczny? Nikt.

W delikatnym świetle pobliskiej latarni zobaczyłam twarz młodego Niemca. Jego bystre oczy patrzyły w moje orzechowe tęczówki.

-Clarine! Clarine patrz na mnie, nie zamykaj oczu- mówił złamanym głosem, a jego włosy skleiły się pod wpływem deszczu, który jak na złość nie przestawał padać.
-Imię- wydusiłam z siebie ostatkiem sił, wiedząc, że za chwilę albo umrę, albo zabiorą mnie stąd w karetce i nigdy więcej nie spotkam Niemca o takich samych oczach jak moje.
-Mat- powiedział po chwili zastanowienia, ciągle trzymał mnie za dłoń, kiedy kładziono mnie na noszach i w pospiechu niesiono do karetki.
-Powiedz prawdę.- Jego tęczówki niebezpiecznie zwężały, tak samo jak moje, kiedy kłamię.
-Tom.
-Ła...- dalej nie dokończyłam, ponieważ zaniesiono mnie do karetki, gdzie nie wpuszczono Toma, a ja czułam się coraz gorzej, podłączona do wszystkich możliwych aparatów jechałam do szpitala.

Światło raziło moje oczy, a krzyk lekarzy był prawie niedosłyszalny dla moich uszu. Trwałam wnicości pomiędzy życiem, a śmiercią.

Obudziłam się w nocy, a na krześle w pobliżu mojego łóżka dojrzałam znajomą postać. Czułam silny ból w okolicach skroni, przejechałam otwartą dłonią po ustach, w środku czułam nadal posmak krwi. Dlaczego przeżyłam?!Zaczęłam krzyczeć, co wzbudziło silne zainteresowanie osoby siedzącej na łóżku.

-Dlaczego mi to zrobiłeś?- Krzyczałam i waliłam pięściami w klatkę piersiową chłopaka, który mnie tulił.- Zostaw mnie! Nie wiesz co zrobiłeś! Powinieneś żałować!
-Lekarza!- zawołał Tom trzymając mnie mocno, a ja opadłam bezwładnie i bezsilnie w jego ramiona wybuchając niekontrolowanym płaczem.
-Dlaczego?- mówiłam spokojniej przez łzy.
-Co sie stało?- do sali wbiegł zdyszany lekarz.
-Nic, juz wszystko w porządku-odpowiedział kulturalnie Tom. Po tych słowach lekarz opuścił pokój.
-Dlaczego?- ponowiłam próbę, chociaż co miałaby mi dać świadomość?
-Taka ładna dziewczyna, nie mogłaby zmarnować życia- nerwowo poruszał kolanem.
-Zapewne nie, jednak dlaczego uratowałeś mnie? Nie prosiłam cię o to.
-A co miałem dać ci skoczyć z tego cholernego mostu?
-Tak- usłyszał w odpowiedzi.
-Bo?
-Pstro.
-Język też masz cięty.
-Tak i proszę cię, idź i nie grzesz więcej. Nie ratuj ludzi chcących popełnić samobójstwo, bo chcesz stać się bohaterem. Nic o mnie nie wiesz i nie umiesz mi pomóc, sama nie umiem, wiec ty też nie pomożesz. A teraz przez ciebie będą się nade mną znęcać do końca życia, albo aż po raz kolejny będę chciała skoczyć z mostu.
-Wtedy ja będę przy tobie.
-Nie obiecuj. Dla ciebie jestem nikim, z resztą nie jesteś w mniejszości.
-O czym mówisz?
-Nie powinnam spoufalać się z obcymi.
-Nie jestem obcy. Opowiedz coś o sobie.
-Tak ci na tym zależy?
-Tak.
Opowiedziałam mu moją historię, ponieważ orzechowe tęczówki zahipnotyzowały mnie i chciałam mu mówić, mówić o wszystkim.

-Nie chcesz jechać do rodziców?
-A ty chciałbyś wiedząc, że zostaniesz zrównany z ziemią?
-Nie.
-No widzisz.
-Dokąd pójdziesz w takim razie?
-Daleko od tego syfu- wskazałam na rurki wychodzące, a może raczej wchodzące, z mojej ręki.
Uśmiechnął się pokazując tym samym dwa równe rzędy białych zębów.
-Ale na poważnie.- uśmiech znikł wywołując u mnie falę rozżalenia.
-Ucieknę- postanowiłam.
-Dokąd?
-Nie wiem, nie mam dokąd. Skąd jesteś?- zmieniłam temat.
-Z Niemiec.
-Taa do tego doszłam sama, w końcu mówimy po niemiecku.
-Z Magdeburga.
-Więc co robisz w Paryżu?
-Urlop.
-W tak młodym wieku?- Moje pytanie widocznie zbiło go z tropu, dziwnie sie na mnie spojrzał.
-Przepraszam, coś nie tak?
-O niczym nie wiesz?
-A o czym miałabym wiedzieć?- odbyła się krótka rozmowa składająca sie z samych pytań.
-To się nie dowiesz- orzekł.
-Nie grasz fair- obruszyłam się.
Dopiero teraz przyjrzałam sie chłopcu bliżej. Dredy, kolczyk w wardze, za duże ubrania. Kogoś mi przypominał, tylko nie mogłam przypomnieć sobie kogo.
-Tom Kaulitz- nagle mnie oświeciło.-Tokio Hotel i te bajery.- myślałam na głos.- Myślałeś, ze jak się dowiem to zacznę sikać? Przesadzasz, nie jestem pierwszą lepszą.
-Nie wiem co myślałam, ale chyba wolałem pozostać dla ciebie po prostu Tomem.
-I nim pozostaniesz. Następnym razem,mów wszystko, wole wiedzieć o największym głupstwie niż żyć w niewiedzy.- Rozmawialiśmy jak przyjaciele, skąd to wiem,skoro z nimi się nie przyjaźniłam? Czułam to, po prostu czułam.
-Kiedy wyjeżdżasz?- zapytałam znadzieją, że powie- nigdy.
Było to co najmniej niemożliwe,chociaż znalazłabym o wiele więcej słów określających prawdopodobieństwo sytuacji, o której marzyło me serce.
-Jutro o ósmej rano.

Zawsze, zawsze kiedy juz coś zyskałam los odbierał mi to natychmiast...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez cinderella dnia Sob 11:35, 01 Lip 2006, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
koukounaries
Szkolony Moderator



Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7

PostWysłany: Pon 18:05, 26 Cze 2006 Temat postu:

Po pierwsze - witam Cię na forum ;}

Co do opowiadania... Rzeczywiście jest w jakimś sensie inne niż wszystkie, przynajmniej początek. Zauważyłam kilka błędów, miejscami trochę to zagmaftane, przynajmniej takie odniosłam wrażenie. Ale ogólnie niezłe.
Szkoda tylko ze o TH.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Emereth




Dołączył: 22 Kwi 2006
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/7
Skąd: Czwa

PostWysłany: Pon 19:14, 26 Cze 2006 Temat postu:

Achhh super... A mi się podoba Wink. Fajnie, że o TH, bo ich lubię, no i fajnie napisane. Pozdrooffka! xP.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cinderella




Dołączył: 26 Cze 2006
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/7
Skąd: Nibylandzki dom publiczny

PostWysłany: Pon 20:09, 26 Cze 2006 Temat postu:

Pod powiekami czułam łzy, które za wszelką cenę chciały pokazać się światu. Wyszłam teraz na kompletnie nienormalną nastolatkę. Chociaż, i co z tego?

Znam tego chłopca zaledwie kilka godzin, za nami dwie rozmowy i uratowanie mi życia. Czy to wystarczy, aby się zaprzyjaźnić? Nie wiem. Ale wystarczająco, aby przywiązać się do osoby emocjonalnie, co może i jest równoznaczne z przyjaźnią? Nigdy nie byłam dobra w te klocki.
-To ja już pójdę.- Tom wstał, chyba trochę zniecierpliwiony ciszą, która zapadła.
-Tak- ocknęłam się z letargu .- Do zobaczenia i dziękuje- powiedziałam.
-Dziękuje?
-Problemy ze słuchem?- Nie chciałam przedłużać rozstania, bo pewnie rzuciłabym sie na niego, prosząc, aby mnie wspierał i słuchał, jak robił to przez poprzednie kilka godzin.
-Niee- przeciągnął tak, jakby chciał coś jeszcze dodać.
-Żegnaj- wyprzedziłam jego słowa i przewróciłam się plecami do niego, pozwalając samotnej łzie na wędrówkę po moim policzku.

Mocno zacisnęłam powieki, pragnąc zahamować potok łez. Nie będę płakała, przecież jestem w jego życiu tylko kolejną dziewczyną.

-Nie raczysz mnie nawet numerem komórki?

Wytarłam łzę, która nadalpłynę gdzieś pomiędzy okiem a brodą.

-Płaczesz?
-Nie, to pewnie od leków.- Nie chciałam dać mu numeru komórkowego, tak szybciej zapomnę i nie będę do tego wracać.
-Idź już- rzekłam, a on posłusznie opuścił salę, w której uwięzione zostaną moje uczucia, rzucając mi ostatnie spojrzenie poprzez mrok wyszeptał ciche „do zobaczenia”, jakbyśmy jeszcze kiedykolwiek mieli spotkać.

*

Tego samego dnia wypuścili mnie ze szpitala, jednak nie omieszkali zawiadomić moich rodziców, którzy w przerwie pomiędzy zawiezieniem Issabelli na casting do nowego teledysku, a pracą na jej drogie wakacje.

-Konieczna jest porada psychologa- lekarz rozmawiał z rodzicami, a ci patrzyli na mnie z obrzydzeniem i jakby wyrzutem, że nie jestem taka świetna jak Issabella. Nawet nigdy nie dali mi szansy, aby poznać ich. A oni nie chcieli znać mnie.

/-Dlaczego ona nie jest dobra, miła, grzeczna jak Issa? Boże, dlaczego obdarowałeś mnie taką złą córką?Nic nie daje, wszystko bierze. Nie umiem jej kochać,nie chcę jej kochać.- Usłyszałam kiedyś modlitwę mojej mamy,miałam wtedy sześć lat, a pamiętam jakby zdarzyło to sie wczoraj./

-Dobrze, skontaktuje się z dobrym terapeutą.- Wiedziałam, ze nie pójdę do żadnego terapeuty, będą mnie głodzić przez tydzień, aż w końcu przeproszę i będę im służyła przez pół roku. Zdarzało to się wiele razy. Ale potem, znów się powtarzało przewinienie i ponownie głodowałam, lub stałam na kolanach na grochu.

Nie chcę postawić rodziców w złym świetle. W głębi duszy kocham ich, ale nie jestem w stanie wybaczyć im tego, co zrobili mi, kiedy byłam jeszcze dzieckiem.

Ciągłe kary, wyzywanie, bicie.

Ułożeni przedsiębiorcy?

Nie.

To tylko pozory stworzone przez francuskie gazety. Znani na całym świecie, ale oni zawsze mieli jedną córkę, ja byłam... nikim, rzeczą zbędną.

Któregoś dnia się postawiłam, w tej samem minucie wylądowałam bez dachu nad głową, na ulicy.

Różowe życie.

Co robiła reszta rodziny, chociażdobrze o tym wiedziała?
Nic, przecież zawsze byłamprzedstawiana przez rodziców jako ta zła.
Byłam i jestem zła, ale przez nich.


-Idiotko- świsty i poczułam silną dłoń rodzica uderzającą o mój policzek, a potem wiele innych ciosów zadanych przez rodziców w każdym miejscu ciała. Czułam pod skórą tysiące igieł wbijanych coraz głębiej, aby zranić jak najdotkliwiej. Chowałam głowę w dłonie cicho łkając i prosząc Boga a jak najszybsze zakończenie bicia. W końcu w rogu salonu wiłam się z bólu, a rodzice spokojnie popijali herbatę w kuchni wesoło gawędząc o wygranym castingu Issy. Z wargi ciekła mi krew, a na całym ciele czułam jeszcze ból derzeń, jakby bicie się jeszcze nie skończyło. Komórce w kieszeni na sercu, pewnie nic sie nie stało i bardzo dobrze, muszę ją mieć, aby uciec z tego bagna. Ostatkiem sił wspięłam się po ścianie, aby wstać na nogi. Podpierając się o meble po cichu, aby nikt nie usłyszałam udałam się do pokoju na górze.Wyciągnęłam plecak szkolny spod łóżka i wrzuciłam do niego trzy pary majtek, wszystkie oszczędności, których było na prawdę dużo, nie wydawałam na byle co pieniędzy od rodziców na comiesięczne życie, nie byłam wystarczająco dobra, aby jeść z ich lodówki, przy ich stole, kupować ubrania za ich pieniądze, nawet mieszkać w ich domu, ale z niego rzadko mnie wypędzali, pozostawiło by to uszczerbek na ich karierze i sławie.

T-shirt, bluza z kapturem, dżinsy.

Gotowe, spakowałam jeszcze tylko odtwarzacz mp3, który dostałam na urodziny od znajomych i udało mi sie schować przed czujnym okiem rodziców.

Pozostało tylko pytanie jak wydostaćsie z domu.

Usłyszałam dźwięk naciskanej klamki mojego pokoju wsunęłam plecak pod łóżko i szybko położyłam sie na nim na plecach, czując okropny ból.

-Wychodzimy, jeżeli tylko śmiesz wyjść z domu- matka podbiegła do mnie i chwyciła za bluzę podnosząc moje obolałe ciało- pożałujesz tego do końca życia,którego pewnie ci już nie za wiele zostanie po naszym powrocie.

Jej słowa napawały mnie strachem, jednak nadal arogancko patrzyłam jej w oczy a gdzieś w głowie pojawił się pomysł splunięcia jej w twarz. Powstrzymałam się,wiedząc że i tak nic to nie ta, a za kilka godzin, nie będzie mnie już tutaj, nawet nie wiem czy będę we Francji.

Paszport!

Rodzice i Issa wyszli, a ja wstałam poobijana w łóżka i doczłapałam się do szafy, w której trzymałam paszport i legitymację szkolną. Schowałam dokumenty do kieszeni bluzki- pod bluzę- w to same miejsce gdzie trzymałam pieniądze. Poszłam jeszcze do pokoju rodziców zgarniając z portfela mamy jej kartę kredytową i kod PIN z notesu zapisanego poddomowym numerem „Ann”

-Żegnaj- powiedziałam stoją przedbramką domu. W tym miejscu spędziłam najgorsze chwile życia, teraz miało być inaczej, nie lepiej, inaczej.




A list nadal tkwił w biurku.




Minęłam most, gdzie wczoraj stałam i rozmyślałam nad wszystkim, kilka kropel mojej krwi nadal widoczne były na starym chodniku.

Powoli zachodzące słońce pięknie oświetlało stare miasto, a ja miałam teraz opuścić, miasto miłości, by udać się w nieznane. Zastanawiałam się, gdzie byłabym teraz, gdyby mnie nie uratowano. W Piekle, Niebie, Czyśćcu,w Krainie Nigdy Nie Zachodzącego Słońca, czy byłabym teraz kotem?

Powstał w moim sercu pewien sentyment do tego miejsca, nie, nie do mostu, do Paryża. W końcu to moje rodzinne miasto. Dostałam tu porządne wykształcenie, znałam kilka języków, chociaż byłam przeciętną nastolatką. Można było tu spotkać wiele ciekawych osobowości, co jednak nie zdarzało mi się zbyt często.

Dobra, Clarine, koniec durnych myśli, czas się zbierać.

Po drodze wstąpiłam do sklepu spożywczego. Kupiłam pożywienie na najbliższe dwa dni i udałam się na dworzec. Nie wiedziałam dokąd pojadę. Stanęłam w kolejce do kasy numer cztery.

-Dwa normalne do Berlina- poprosiłmężczyzna stojący przede mną.

Może to jest dobry pomysł?

-Proszę pani- usłyszałam zirytowany głos kasjerki.
-Tak, przepraszam. Ulgowy to Berlina raz.- Zapłaciłam i z biletem w ręku pomaszerowałam na peron ciągle zastanawiając się, co ja właściwie będę robiła w Berlinie?




-Pociąg osobowy do Berlina odjedzie z toru drugiego przy peronie trzecim- kobieta poinformowała głosem, jakby napchała sobie klusek do buzi i powtórzyła w kilku językach.


Iść za głosem serca.
Wsiadłam do pociągu.
-Teraz nie ma odwrotu- powiedziałam po cichu wsiadając do przedziału i czując jak ruszamy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yamaha




Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7

PostWysłany: Pon 20:13, 26 Cze 2006 Temat postu:

Całkiem ładne. Wciągające. Ale, naprawdę, szkoda że znów o th. Czy nie lepiej samemu wymysleć postaci? Tak byłoby dużo ciekawiej. Ale ogólnie rzecz biorąc, jesteś na dobrej drodze Very Happy No i, witam na forum!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cinderella




Dołączył: 26 Cze 2006
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/7
Skąd: Nibylandzki dom publiczny

PostWysłany: Pon 20:25, 26 Cze 2006 Temat postu:

Na pewno lepiej, ale miałam silną potrzebnę napisania czegoś... heh takiego;p. Opowiadania z własnymi wymyślonymi postaciami mam, ale pewnie nie ujrzą światła dziennego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wiewior =)




Dołączył: 01 Cze 2006
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: Czestochowa

PostWysłany: Pon 21:05, 26 Cze 2006 Temat postu:

Bardzo fajne opowiadanie... Lubie TH! Smile A tak wogóle również witam na forum i chciałabym bys sie przedstawila Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tycha




Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: Nowy Tomyśl

PostWysłany: Pon 21:22, 26 Cze 2006 Temat postu:

Fajne! Nie przepadam zbyt za TH ale opko fajne Smile Czekam na następne części!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Emereth




Dołączył: 22 Kwi 2006
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/7
Skąd: Czwa

PostWysłany: Wto 8:33, 27 Cze 2006 Temat postu:

Achhh suuuuper... Może ja tylko będę czytała, a nie komentowała, bo nie mam co pisać? xP.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nevaeh




Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: W'wa

PostWysłany: Wto 10:21, 27 Cze 2006 Temat postu:

O, podoba mi się ^^.
Mimo że o TH (:
Ale, ale, ale, ale podoba mi się xP


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nena




Dołączył: 26 Lut 2006
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/7
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Wto 10:43, 27 Cze 2006 Temat postu:

Tak średnio mi się podobało.
temat jest baaardzo oklepany. Wykionanie: lepsze. Dużo lepsze.
Pięknie przedstawilaś uczucia i sytuację bohaterki., Trochę aż za bardzo okrutni ci rodzice, ale świat taki właśnie jest.
Podobało mi się. Nie było dużo o Th, więc się niue czepiam. Moim zdaniem powinnaś to gdzie indziej umieścić. Np. na www.thpoland.fora.pl
www.tokiohotelfansde.fora.pl
www.unserebeichte.fora.pl
Tam są raczej nastawieni na opka o th. Tutaj mioze niespecjalnie. Czekam na kolejne Twoje dzieła. Smile
P.S Znalazłam wiele błęów, ale i tak mi się podobało. czekam na ciąg dalszy., Zrób coś, co sprawi, że to opko nie będzie takie oklepane, domyślne i typowe. Od razu wiedziałam, jak potoczy się akcja Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cinderella




Dołączył: 26 Cze 2006
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/7
Skąd: Nibylandzki dom publiczny

PostWysłany: Wto 14:25, 27 Cze 2006 Temat postu:

Ciągle myślę jak zrobić opowiadanie, aby nie było banalne. Zapraszam do czytania kolejnej części.


Usłyszałam za sobą cichy, przeciągły gwizd. Pod oknem siedziało dwóch chłopców, którzy byli sprawcami tego odgłosu.
-Chcecie czegoś ode mnie?- zapytałam widząc, że kobieta drzemiąca w rogu obudziła się.
-My? Ależ skąd- odparł z szelmowskim uśmiechem.
-No i prawidłowo.- Teatralnie odrzucając włos opadające na moją twarz usiadłam pomiędzy kobietą a chłopcami. Włożyłam słuchawki od odtwarzacza mp3 schowanego pod bluzą, można w tym momencie bluzę uznać za swego rodzaju przenośny sejf.
Popłynęły pierwsze dźwięki i słowa Pink- Who Knew.
Wsłuchałam się w rytm, a moje serce przepełniła muzyka. Przypomniał mi się widok chłopca skąpanego w ciemnościach, który siedział i cicho obiecywał, że będzie koło mnie, jeżeli będę chciała się znów zabić. Obietnice są skarbem. Nie można rzucać ich na wiatr, no bo co z nich byłyby za obietnice? Jak kundel z kulawą noga na wyścigach chartów. Nie obrażając kundli, sama byłam takowego posiadaczką, dopóki rodzice nie uznali, że mam za dużo i posługując się Lemony jak zabawką, uśpili go, uśpili mojego jedynego obrońce, przyjaciela, który słuchał moich spowiedzi, chociaż nic nie rozumiał, budził nieprzyjemnie mokrym nosem. Minęły już prawie trzy lata. Przed oczami mignęło mi kilka klatek z mojego życia, chyba tych najważniejszych, ruchem ręki odgoniłam je od siebie. Nie chcę o tym myśleć, chcę zapomnieć. Już koniec ciągłego bicia, dość maltretowania, teraz będzie po mojemu, bo tylko ja sobie zostałam.
Moim licznikiem czasu była ilość przesłuchanych piosenek. Średnio każda ma cztery minuty, a więc dziesięć piosenek to mniej więcej 40 minut, powiedzmy, ze przesłuchałam ich... pięćdziesiąt. Czyli minęło coś ponad trzech godzin. Cholera, ale ta droga jest długa, nie mogłam wybrać jakiegoś miasta bliżej? Chociażby Lyon, przecież to nie tak daleko, a za pewnie by mnie tam nie szukali, jeżeli w ogóle mają w planach jakiekolwiek poszukiwania zaginionej córki.
Zauważyłam jak jeden z chłopców rusza wargami, chyba mówił coś do mnie, posłusznie zdjęłam słuchawki.
-Czy mógłbyś powtórzyć?
-Czy nudzi ci się tak samo jak nam?
-Na pewno.
-Mat jestem- jeden wstał i wyciągnął w moim kierunku rękę, przywołując już drugie tej podróży wspomnienie o Tomie.
-Clarine- uścisnęłam dłoń.
-Paul.- Podszedł drugi, miał piękne niebieskie oczy, a włosy ciemne jak węgiel.
-Clarine- powtórzyłam.-Skąd jesteście?-zagaiłam.
-Z Tours
Pamiętam wycieczkę klasową do Tours. Katedra Saint Gatien, ale wycieczka i tak była nudna.
Poczułam wibracje w kieszeni. Wyjęłam komórkę, zajęta rozmową z chłopcami, nawet nie spojrzałam kto dzwoni.
-Tak, słucham?
-Rób co chcesz. Dla nas nie istniejesz.- syknęła matka, usłyszałam przeciągłe piiip, co równo znaczyło z przerwanym połączeniem.
-I bardzo dobrze- zacisnęłam mocno pięści, zagryzłam wargę, jednak szybko uwolniłam sie z uścisku własnych zębów, ponieważ ostro zapiekły mnie usta, wcale się nie dziwie, dostałam mocno. Ciągle czułam kazdy milimetr mego ciała. A wielkiego siniaka na twarzy ukryłam pod gruba warstwą fluidu i pudru ukradzionego od Issy. Kilka łez spłynęło mi po twarzy, chociaż kilka prostych słów usłyszanych z ust, bądź co bądź własnej matki zabolało więcej niż tysiące ciosów w twarz. Przecież tego właśnie chciałam!
Clarine! Uspokój się! Tego chciałaś i teraz masz!- krzyczałam na siebie w myśli.
Oparłam się o ścianę wagonu.
-Clarine, wszystko dobrze?- Z przedziału wyszedł Mat.
-Nic nie jest dobrze.- Wytarłam policzki, pozostawiając tym samym beżowe smugi na czarnym rękawie bluzy.
Odkąd stałam się taką tragiczką?
-Clarine?- Szepnął Mat, ścierając łzę z mojego policzka i tym samym ścierając kolejną warstwę makijażu kryjącego.- Kto ci to zrobił?!- Krzyknął widząc ogromnego siniaka.
-A to nic, walnęłam się jak wstawałam dziś rano z łóżka.
-Ah ty niezdaro, bałem się, że ktoś cię pobił.
Aż tak to widać? Nie czułam zaufania do Mata, był sympatyczny, ale jednak czułam barierę, barierę której nie chciałam przekraczać. Zgrabnie ominęłam chłopca i wślizgnęłam się do przedziału, gdzie kobieta znów drzemała.

Przekroczyliśmy granice jakieś trzy godziny temu. Już niedaleko. Za cztery godziny będę na miejscu. Chłopcy już wysiedli, w zasadzie wysiedli tuż za granicą. Jechali odwiedzić kolegę. W środku roku szkolnego? Ciekawe co wymyślą rodzice, na moją tak długą nieobecność w szkole. Najprawdopodobniej zginę w wypadku samochodowym. Wszyscy o mnie zapomną. Tym lepiej, przynajmniej będę mogła spokojnie gdzieś żyć.
*
Oto i jestem. Przyjechałam do Berlina. Pytanie, dokąd ja teraz pójdę?
Szłam przed siebie pilnując plecaka. Podeszłam do bankomatu w celu sprawdzenia ile mam pieniędzy na koncie mamy. Dwadzieścia tysięcy, hm ciekawa suma. Przycisnęłam guzik „pobierz wszystko”, nie będę nigdzie płaciła karta, widziałam to na filmach, potem zgarniają cię, tam gdzie ostatnio płaciłeś i figa z makiem.
Postanowiłam wejść do pierwszego hotelu, który zagości na mojej drodze.
Grand Hotel...
Ok, jak postanowiłam niech tak będzie. Weszłam do ogromnego oszklonego budynku.
-Dzień dobry.- powiedziałam podchodząc do recepcji, oczywiście mówiłam po niemiecku, jednak z wyraźnie słyszalnym francuskim akcentem.
-Dzień dobry- kobieta spojrzała na mnie krzywo, jakbym jej matkę siekierą zabiła.
-Chciałabym wynająć jednoosobowy pokój.
-Tu jest drogo- powiedziała niemiło i chciała już przywołać jednego z ochroniarzy.
-Mam pieniądze, przyjechałam tutaj do koleżanki, moich rodziców stać na zakwaterowanie mnie w tym hotelu.
-Z pewnością, jednak nas nie stać na taki uszczerbek na opinii hotelu, jakby to wyglądało, wynajęliśmy pokój nastolatce, która najprawdopodobniej ukradła pieniądze, a teraz chce się ich pozbyć, jak najszybciej wydając, a teraz zmykaj stąd bo zawiadomię policję- wskazała na mnie kościstym palcem. I co miałam zrobić? Wyszłam.
Znów nie wiedziałam dokąd iść.
Centrum Berlina wyglądało cudownie w świetle wschodzącego słońca. Musiałam dobrze poznać to miasto, jeżeli miałam zamiar zabawić tutaj kilka dni, tygodni czy miesięcy. Nie powinnam też szaleć z wydawaniem pieniędzy.
Weszłam do małego hoteliku, skierowałam się do skromnej recepcji, gdzie miła, chociaż zmęczona kobieta powitała mnie uśmiechem.
-Czy mogę w czymś pomóc?
-Tak, chciałabym wynająć jednoosobowy pokój, na razie na pięć dni.
-Dobrze, proszę oto klucz, zapłaci pani teraz, czy pod koniec pobytu?
-Teraz- odpowiedziałam grzecznie i oto stałam sie szczęśliwą posiadaczką lokum na kolejne pięć dni. Weszłam do pokoju na pierwszym piętrze. Pokoik urządzony skromnie, aczkolwiek czego można spodziewać się po takiej cenie? Nie przywykłam do luksusów, chociaż Issie, byłoby źle nawet w hotelu Hilton, czy tym wybudowanym na wybrzeżu w Indiach. Wzięłam szybki prysznic i znużona długą podróżą i szukaniem noclegu zasnęłam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nena




Dołączył: 26 Lut 2006
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/7
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Wto 14:50, 27 Cze 2006 Temat postu:

Pieresza!
Czytam

Edit:

Swietnie. po pierwsze...fajnie, ze nie zrobiłaś, ze podróż pociągiem, to tylko jedno zdanie : Gdy dojechałam już do Berlina".
Fajnie.
Dobrze też, że nie znalazła sobie od razu noclegu.
Ta cześć była ....tak samo dobra, jak reszta. Mogłam wczuć się w syrtuację. Czułam to, co czułA Clarie. Bardzo mi się podobało. Nie mogę się doczekać kolejnej części.
Może było treochę za nudno... Piszesz ciekawie...ale powinna się jakaś akcja dziać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nevaeh




Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: W'wa

PostWysłany: Wto 18:41, 27 Cze 2006 Temat postu:

A mi się dalej podoba. O.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cinderella




Dołączył: 26 Cze 2006
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/7
Skąd: Nibylandzki dom publiczny

PostWysłany: Śro 14:55, 28 Cze 2006 Temat postu:

4. Pierwszy uśmiech.


Kiedy się obudziłam zapadała już noc. Niestety nie raczę was przepięknym opisem zachodu słońca po pierwszym, z resztą przespanym, dniu w Berlinie, a to dlatego, że nie miałam widoku na zachodzące słońce. Co ja mówię, ja nawet nie miałam widoku! Kiedy stanęłam przed oknem widziałam, wręcz cudowny, majestatycznie piękny biurowiec, zasłaniający każdy milimetr miasta. Uroki centrum? Jasne...
Szybko pogodziłam się z położeniem pokoju, wzięłam moją jedną z trzech czystych par majtek, nową koszulkę i skierowałam się do łazienki. Standard był całkiem niezły, prysznic, kibelek i umywalka, pewnie jak wszędzie (na pewno nie jak w Grand Hotel!).
Po skończonej kąpieli czysta (to w 100%) i pachnąca (hm, no powiedzmy, że tak) wyszłam z pokoju uprzednio zamykając drzwi na klucz. Niewielkim korytarzem połączonym z recepcją wyszłam na zewnątrz. Od razu uderzył do moich uszu okropny hałas.
-Jezu- pisnęłam, no tak, w pokojach okna były dźwiękoszczelne.
-Przyzwyczaisz się- powiedział nieznajomy chłopak, tak mi się przynajmniej wydawało.
-Z pewności- nawet nie raczyłam go spojrzeniem.
-Czy my sie nie znamy?- uprzejmie zapytał chłopiec.
Spojrzałam na niego, jednak nikogo mi nie przypominał. Dość wysoki blondyn z brązowymi oczami, jakich na świecie miliony.
-Wątpię.
-Na pewno?
-Zależy jak masz na imię.
-Gustav.
Gustav, Gustav, Gustav... Nie.
-Nie.
-Moment- spojrzał na moją rozciętą wargę, no tak, jeszcze rzucała sie w oczy, a siniak na prawym policzku był niczym nie zakamuflowany, nie miałam w zwyczaju ciągnięcia ze sobą tysiąca niepotrzebnych kosmetyków. Odeszłam w cień budynku, jednak chłopak twardo podążył za mną.
-Pobili cię?
-Nie, spadłam ze schodów. Teraz przepraszam, ale się śpieszę.
-Dokąd idziesz?
No dokąd?! Clarine, myśl, myśl, myśl!
-Pod Bramę Brandenburską i na małą wycieczkę po Berlinie.- wybrnęłam- Na razie- rzuciłam przez ramie szybko idąc. Chłopiec podbiegł do mnie i chwycił za przedramię, dokładnie w miejscu gdzie znajdował się ogromny siniak. Z bólu, aż pisnęłam.
-Przepraszam.- szybko cofnął rękę i speszył się, zaraz jednak odzyskał pewność siebie i szybko odsłonił moją rękę ukazując trójkolorowego siniaka, teraz nie mogłam wyplątać się moim każdorazowym spadaniem ze schodów. Ze strachem spojrzał mi w oczy, wyrwałam się mu i puściłam biegiem przed siebie, zapamiętując tylko nazwę ulicy, alby wiedzieć dokąd wracać.
-Zaczekaj!- Przyspieszyłam, sprinterką najlepszą nie byłam, jednak on też nie był przecudowny.
-Ok- poddałam się i zdyszana usiadłam na pobliskim krawężniku.
-Chyba dziś przebiegłem więcej niż w całym moim życiu.- wysapał siadając obok, na mojej twarzy pojawił sie uśmiech. Nic nie znaczący, a zarazem tak ważny.
-Co chcesz wiedzieć?- zapytałam kiedy trochę odpoczęłam, nie mam pojęcia gdzie się znajdowaliśmy, nie było nawet tabliczki z nazwą ulicy.
-Jak masz na imię?- zaczął spokojnie, a ja wiedziałam, ze zaraz nastąpią pytania z serii „Kto ci to zrobił?”.
-Clarine.- w jego oczach dostrzegłam dziwne iskierki.
-Skąd jesteś?
-Z Paryża.
-Niesamowicie... Co cie tu przywiało?
-Wiatr.
-Ale serio.- widać było, że jakby mnie skądś kojarzył, ale ja go nie znałam na sto procent, chociaż nawet wydawał się znajomy.
-Jestem pyłkiem przenoszonym przez wiatr. Marzeniem w oczach mężczyzn. Niczym w sercu rodziny.- wyszeptałam, coś co nie w pełni było prawdą.- A ty jesteś puchem na mym golfie, zasłaniającym owoce na mojej szyi.
-Zabrzmiało poetycko.
-Wiersz- rzekłam znów cicho, chociaż hałas nadal był ogromny, jeszcze gorszy niż w Paryżu.
-Piszesz wiersze?
-Pisałam, teraz nawet nie mam na czym.
-Nie mieszkasz tu?
-Nie, uciekłam z domu- wymsknęło mi się.
Cholera ten mój długaśny język!
-Clarine, Paryż...- mówił coś niedorzecznie.
-Gustav, Berlin i ...?
-Nie wiesz?
-O czym miałabym nie wiedzieć?- coś przypominały mi te słowa. Tom! Tom! Wiem, mam! Jupii!
-O niczym.
-Tokio Hotel- prawie krzyknęłam, a na ustach pojawił mi się ogromny uśmiech.
-Fanka?- zapytał, a ja zauważyłam w jego oczach lęk.
-Nie, nawet nie słyszałam żadnej waszej piosenki.
-To ty, chciałaś popełnić samobójstwo na moście w Paryżu?- zapytał, a mnie wmurowało. Skąd on o tym wiedział?
-Tak. Nie. Nie wiem! Przecież w Paryżu jest wiele Clarine, mogłeś mnie z kimś pomylić!- wstałam otrzepując tyłek z piachu.
-Tom o tobie mówił, to musisz być ty- spojrzał ty razem w moje oczy a ja uciekałam od jego wzroku.
-Dupek.
-Ze mnie, czy z Toma?
-Z was obu- roześmiałam się.
-No więc ty jesteś ta Clarine, o której sie tak nasłuchaliśmy?
-My?- zadrżałam. Teraz ja mam być ta samobójczynią z Paryża, bosko.
-Tak, my.
-Ale ile jest tych my?- zapytałam mądrze.
-Czterech.
-Cholera! Zabije tego Toma! Ukatrupię! Albo nie, najpierw wykastruje bez znieczulenia, a potem zabije, albo nie najpierw wykorzystam seksualnie, potem wykastruje, a na końcu zabije!- krzyczałam energicznie gestykulując. Wywołałam falę śmiechu u Gustav.- No dobra, dobra nie rżyj jak koń, tylko posłuchaj. Wszyscy wiedzą, że chciałam się zabić?
-Nie, o tym powiedział tylko mi.
-I chwałą Bogu Wszechmogącemu.

Gustavowi rozdzwoniła sie komórka. Mówił coś po niemiecku, tak szybko, że nawet nie byłam w stanie tego zrozumieć.
-Musze iść- powiedział juz do mnie.
-Ja też, tylko nie wiem gdzie jestem i nie wiem w którą stronę maszerować.
-Odprowadzę cię- rzekł.
Szliśmy rozmawiając o wszystkim o niczym.
Gustav okazał sie bardzo miłą i zabawną osobą.
-Podaj numer komórki- powiedziałam juz pod hotelem- wkleję go do sieci i będą dzwonić tabuny rozhisteryzowanych fanek.
-A ja twój dam na chata dla lesbijek- odpłacił sie pięknym za nadobne.
-Nie mam nic przeciwko.- rzekłam z poważną miną.
-Ty, wolisz dziewczyny?- zbiłam go z tropu swoją odpowiedzią.
-No jasne, o każdej porze dnia i nocy- na widok jego miny parsknęłam śmiechem.- Żartowałam, walnęłam go z pięści w bark, delikatnie oczywiście.
Wymieniliśmy się numerami, pożegnaliśmy się i znów zmierzałam korytarzem na pierwsze piętro do mojego apartamentu z widokiem na morze. Na szczęście chociaż dziś oszczędzono mi głupich pytań na temat pochodzenia wielu siniaków i blizn zarówno na ciele jak i duszy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nena




Dołączył: 26 Lut 2006
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/7
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Śro 15:12, 28 Cze 2006 Temat postu:

Hmm...
średnio mi się podobało.
Wracasz do stereotypu, ale to oczywiste, prawda?
Każde opowiadanie o Th zmierza do jednego - do poznania się laski z bliźniakami.
ie rozśmieszyłaś mni, ani nie zdołowałaś.
Pozostanę uniwersalna. Nie za szybko dodajajesz te części? XD
Naprawdę powinnaś dać to na bloga, albo na inne forum, wiesz?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tear's_hunter




Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: z nieba xP

PostWysłany: Śro 16:44, 28 Cze 2006 Temat postu:

Ajajajaj..
z początku mi się podobało..
Tom.. ok, przeżyłam
ale uciekła, jest w Berlinie i tam, ot tak, Gustav..
wiem, starałaś się, żeby nie było banalne i naciągane...
wiem to jest trudne, ale chyba ci nie wyszło.
moim zdaniem zbyt łatwo ich poznała.
no ale jeśli chcesz pisać o Tokio Hotel, każde spotkanie z nimi jest naciągane wiec... pomińmy fabułę Smile

cinderella napisał:
Jestem pyłkiem przenoszonym przez wiatr. Marzeniem w oczach mężczyzn. Niczym w sercu rodziny.- wyszeptałam, coś co nie w pełni było prawdą.- A ty jesteś puchem na mym golfie, zasłaniającym owoce na mojej szyi.


piękne. sama napisałaś?
czytałam to kilkakrotnie i chyba przepisze sobie gdzies.
kocham poezje, a to jest takie... wyjątkowe.

zapraszam do przeczytania moich jednopartówek Smile
pozdrawiam ;*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cinderella




Dołączył: 26 Cze 2006
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/7
Skąd: Nibylandzki dom publiczny

PostWysłany: Śro 18:47, 28 Cze 2006 Temat postu:

tear's_hunter:
Tak napisałam sama. Trzy pierwsze zdania wymyśliłam pisząc tą część, a ostatnie jest zaczerpnięte z mojego prywatnego wiersza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cinderella




Dołączył: 26 Cze 2006
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/7
Skąd: Nibylandzki dom publiczny

PostWysłany: Śro 18:58, 28 Cze 2006 Temat postu:

A ten tego, tutajwiecej części się nie ukaże, jeżeli ktoś chcę przeczytać większą ilośc (oczywiście w nabliższej przyszłości) zapraszam na [link widoczny dla zalogowanych]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nevaeh




Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: W'wa

PostWysłany: Śro 21:28, 28 Cze 2006 Temat postu:

Mhm.
A mi to wisi, czy stereotypowo, czy nie bo nie czytam żadnych "opków" o TH :F
Właściwie, to jest pierwsze.
Hm.
Dodaj jeszcze do tego Richiego z Us5 i będzie mega sajgon Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cinderella




Dołączył: 26 Cze 2006
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/7
Skąd: Nibylandzki dom publiczny

PostWysłany: Czw 19:34, 29 Cze 2006 Temat postu:

Tiaa, wiem miałąm nie pisać, miałam stąd odejsć, ale poznałąm kilka ciekawych osób i postanowiłam zostać, Mam nadzieję, ze A-Veg jakoś przecierpi moje zmienne zdanie.

Cześć piąta -"Krzyk"

Obudził mnie telefon, a mówiąc ściślej sygnał nadejścia sms. Chciałam go zignorować iść spać pomimo, że w budynku obok ludzie już dawno przyszli do pracy. Niestety, ciągłe sygnały nie dały mi spać, dlatego wstałam z zamiarem odpisania temu natrętnemu człowiekowi.
-Cholera- przeklęłam zaplątując się w kołdrę i padając na ziemię jak kłoda, wywołując wszędobylski huk.
-„Witam uciekinierko”
oczywiście nadawca nieznany.
-„Wal się.”
Odpisałam i poszłam do toalety.
-„Ładnie to tak?”- tak brzmiała treść kolejnego sms.
-„Ładnie, nie ładnie, najważniejsze, że mnie obudziłeś, masz ogromnego minusa na stracie”
-„Przecież jest już po piętnastej”- spojrzałam na zegarek, faktycznie już po piętnastej.
-„Nie zmienia to faktu, że mnie obudziłeś, a teraz zabierasz z mojego konta cenne pieniądze”.
-„Przepraszam cię najbardziej jak to tylko możliwe.”
-„Głupie zdanie. Wybaczam. Tylko: kim ty to diaska jesteś?”- znów sie rugam, niedobrze.
-„Nie wyrażaj sie kochanie.”
-„Kim jesteś, kochanie?”- i tak zaczęła się gierka.
-„Jestem puchem na twym golfie, zasłaniającym owoce na twej szyi.”
Gustav! No tak, oczywiście musiałam pomylić klawisze i zamiast jeden wcisnąć siedem. No, ale dobrze, zobaczymy jak potoczy się to dalej.
-„Ładne to, kto to napisał, kochanie?”
-„Ty, nie pamiętasz?”
-„Niczego podobnego nie napisałam w życiu, nawet dwóch strof jakiekolwiek wiersza nie wyszło spod mojej ręki.”
-„Clarine?”
-„Sorry, ale nie.”
-„Przepraszam, musiałem pomylić numery:(”
-„A może ta dziewczyna cię wystawiła?”
-„Pewnie tak... Szkoda, mój kolega chciał się z nią spotkać dziś o osiemnastej w „Cafe Xev” przy ulicy, na której wynajmuje pokój.”
-„Zobaczę co się da zrobić, idę się wykąpać, pa, kochanie.” - odpisałam.
Jest! O kurcze... A jak on na serio pomyślał, ze nie jestem Clarine. O blać, Clarine twoja inteligencja jest powalająca.
-„Dobra Gustav, dziś o osiemnastej w tej całej Cafe jakoś tam.”- napisałam, no co, musiałam się upewnić.
-„Ok, kochanie.”- idiota...
Ciekawe kto chcę mnie zobaczyć. Idę na zakupy postanowiłam, chociaż nienawidziłam tego z całego serca. Ale niestety nie mam niczego. No oprócz tych czterech par majtek, dżinsów, bluzy, i dwóch bluzek, czyli tyle co nic. Nie, najpierw upiorę część ubrań.
Jak myślałam, tak też zrobiłam, dlatego piętnaście minut później byłam juz na zewnątrz, przeszłam sie ulicą w poszukiwaniu tej kawiarni, w której sie umówiliśmy, znalazłam ja opodal, wiec z czystym sumieniem mogłam iść na godzinne buszowanie po sklepach, trzeba będzie kupić puder i fluid i jakieś duperele... Szłam kolorowymi ulicami miasta w godzinach szczytu. Pierwsze na mojej drodze pojawiło się centrum Arkaden. Weszłam do ogromnego budynku. Przeszukałam kilka pierwszych sklepów. Powiem, ze nie znalazłam nic ciekawego. Oczywiście były krótkie spódniczki, bluzki bez rękawów, lub prawie bluzki bez bluzki, jednak to nie ubrania na moje ciało, bądź co bądź w nie najlepszym stanie i nie mówię tutaj o kilku centymetrach tu i ówdzie, bo wcale nie było tak źle.
Moje buszowanie po sklepach nie zaowocowało w nic.
Kupiłam shake w Mc'donaldzie, który jest chyba wszędzie.

Półtora godziny później byłam już w „Cafe Xev” dziwna nazwa, ale ja za nią nie odpowiadam. Wszystkie siniaki, których nie zasłaniało ubranie, zostały ukryte, a ja oczywiście powalająco ubrana ( w świeżych majtkach) i umalowana (w centrum kupiłam tylko kosmetyki), przynajmniej mogę robić co chcę, teoretycznie, ciekawe co zrobię jak skończą sie pieniądze. Zastanawiałam się i nerwowo stukałam o blat stołu siedząc w kącie małej kawiarni. Nie znoszę niepunktualności, zawsze dobijała mnie, oczywiście nie mówię, żeby człowiek przychodził co do sekundy , ale dwadzieścia minut powoli staje się przegięciem. Usłyszałam charakterystyczny dźwięk dzwonka, obwieszczającego wejście nowych klientów. W „nowym kliencie” poznałam Toma, który zdyszany dopadł do mojego stolika.
-Przepraszam, wróciliśmy później z wywiadu, tak wypadło- zaczął się tłumaczyć.
-Ciii- szepnęłam kładąc mu na ustach palec.-Nic sie nie stało.
-Miło znów cię widzieć.
-Ciebie również- odpowiedziałam z uśmiechem.
Podszedł do nas kelner.
-Ja poproszę kawę.
-A pan?
-Ja też.
Dopiero teraz przypomniało mi sie, że nic nie jadła, dziwne, nawet nie byłam głodna. Może to z powodu tego zapychającego shake? A co to za różnica? Ale mam durne myśli...
Znów się zamyśliłam i przegapiłam część słów Toma.
Ah, Clarine, Clarine... To chyba, nie obejdzie się bez porady specjalisty.
-Nie wrócę- powiedziałam słysząc jego ostatnie pytania.
-Dlaczego?
-Głupie pytanie.- kolejne idiotyczne pytanie tego dnia.
-Ale chętnie usłyszałbym odpowiedź.
-Bo zadzwoniłam do mnie taka kobieta, wystękała mnie jakieś szesnaście lat temu, uważała sie za moją matkę, ale nie tu jest pies pogrzebany, ja dla nich już NIE ISTNIEJE- zaakcentowałam ostatnie wyrazy.
-Gustav mówił o jakiś siniakach- powiedział niepewnie.
Tego chyba też zastrzelę.
Wiem, że chcą chyba dla mnie dobrze, ale obeszłam sie dotąd bez niczyjej pomocy, więc dlaczego dalej nie mogę?
-Nagle wszyscy poczuli potrzebę pomagania biednej Clarine, która była regularnie bita przez dziesięć lat. Szkoda, że nie zauważyli wcześniej, teraz jest juz po herbacie. Zostałam sama sobie.
-Nie ułatwiasz mi zadania- wyrzucił z siebie. A mnie zamurowało, nikt go nie prosił o użalanie sie nade mną, sama się nad sobą nie użalam tylko pruję dalej. No dobra, przesadziłam. To ja niedawno chciałam sie zabić.
-Zadania?- zapytałam, a w oczach stanęły mi łzy, on pierwszy jednak wyciągnął rękę, ode mnie zależało, czy na prawdę chcę by mi pomógł.
-Tak, zadania. Nie masz się gdzie podziać?
-Mam- odparłam stanowczo, co jak co, ale na czyjś koszt żyć nie będę.
-A co ze szkołą?
-Zaraz będą wakacje, a od nowego roku pójdę do jakiejś szkoły.
-Jakiejś? Gdzie mieszkasz?- wskazałam budynek po drugiej stronie ulicy.
-Mieszkam tam, a szkołę znajdę.
-To hotel, długo tam nie zabawisz.
-Wtedy zabiorę swoje manatki i pójdę gdzie indziej.
-Zawsze byłaś taka uparta?
-Od urodzenia.
-Clarine, spójrz na to wszystko subiektywnie a nie przez pryzmat swojego uparcia.- Myślałam, że powie zaparcia...- Hotel to nie dobre miejsce na mieszkanie.
Czy on zawsze musi mieć racje?
-I co zmienia ten fakt?
-Nie masz gdzie mieszkać.
-Mam jeszcze przez trzy dni, o ile sie nie mylę, wszystko mi sie poprzestawiało.
-No dobrze, a co potem?
-Przecież ci mówiłam, że nie mam mądrego pomysłu.
Tom wyciągnął komórkę z kieszeni i wybierał jakiś numer.
-Aaaa- pokiwałam mu palcem na przestrogę- i ty nie będziesz mi mieszkania załatwiał. Masz swoje życie.
-A nie chciałabyś być jego częścią?
O czym on w ogóle gada?
-O czym mówisz?
-O nas.
-O nas?!- byłam co raz bardziej zirytowana.- Jakich nas? Przecież nie ma nas? Jesteśmy ty i ja, nie tworzymy całości.
-Clarine, a nie chciałabyś żebyśmy tworzyli całość?- zapytał a w jego oczach zatańczyły iskierki, mówił jak napalony seksualnie, niewyżyty pedofil.
-Dość. Wychodzę.- Szarpnęłam z krzesła obok bluzę, którą szybko nałożyłam, odsłaniając przypadkowo plecy, z resztą pełne siniaków, jak każda z pozostałych części ciała.
-Dziewczyno- wyszeptał Tom aż usiadł.
-Niezły widok, co?- zapytałam ironicznie- Mam nadzieję, że to oszczędzi, kolejnych głupich pytań na temat mojej rodziny.- wyszłam udając spokój z kawiarni, a po odejściu pięciu metrów zaczęłam biec, a po policzkach spływały mi gorzkie łzy. Ile miałam sie jeszcze wycierpieć? Ja już nawet nie potrafię w pełni zaufać. A te niedorzeczne pytania i propozycje Toma. Zachował się jak prostak. Jak szczęście to na całej linii, zabeczana wpadłam do pokoju, rzuciłam się na łóżko, nawet nie próbowałam hamować łez.
*
-Ależ jestem głupi!- Tom chodził po mieszkaniu Tokio Hotel i darł sie sam na siebie.
-Uspokój się i mów o co chodzi-potrząsnął nim Gustav.
-Ona nie chce nas znać- powiedział już spokojniej siedząc na kanapie w salonie.
-Nie, to niemożliwe. Coś ty jej powiedział?!- Gustav był najwyraźniej juz dość podirytowany.
Tom, jak przyjaciel zwierzył się blondynowi.
-Gratulacje inteligencie- wysapał Gustav, szczerze mówiąc, to myślał, że Tom zrobił coś o wiele gorszego.
-Dziękuje za zrozumienie- ironia w głosie chłopaka, aż kipiała.
-A co mam ci powiedzieć: nie martw sie, ona przecież jest zwykłą dziewczyną jakich miałeś wielu. Właśnie w tym rzecz, że ona nie jest zwykłą dziewczyną i sądzę, iż to był tragiczny pomysł wysyłania mnie do niej, kiedy zauważyłeś ją krążącą po Berlinie.
-Ale nie wiem, czy zauważyłeś, ze był jedynym z pomysłów.
-Tak, zauważyłem, więc trzeba było przeczekać kilka dni, albo godzin i wymyślić coś bardziej... inteligentnego?
-Gustav, dlaczego ja straciłem dla niej głowę?
-Nie straciłeś, znasz ja od niedawna, a teraz w zasadzie od kilku godzin straciłeś jakiekolwiek szanse na bycie z Clarine. Jak pech, to pech.- powiedział blondyn i wyszedł z pokoju.

-Cholera- mówił sam do siebie Tom.- Nie poddam się tak łatwo.- A przed oczami swojej dziurawej duszy, zobaczył zakrwawione usta Clarine, które wydawały niemy krzyk, krzyk o pomoc. Odgłos, który siedział na dnie jej serca, a mu zdawało się, ze mógłby spróbować jej pomóc, bo Clarine jest kimś wyjątkowym. Niezwykłym.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Łajt
Członek Władzy Absolutnej



Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 468
Przeczytał: 6 tematów

Ostrzeżeń: 0/7

PostWysłany: Czw 20:18, 29 Cze 2006 Temat postu:

Podoba mi się xD
To nic, że o TH Wink
Czekam na kolejny paaaaaaaart.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nevaeh




Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: W'wa

PostWysłany: Czw 20:30, 29 Cze 2006 Temat postu:

Śliiiiiiiiiiiiiiiicznieeeeeeeeeeeeeeeeeeeee! ^______________^'
Bardzo, ale to bardzo mi się podoba - i co, że nie znoszę TH xD
Ale to się tak świetnie czyta, że... Ach, szkoda gadać Mr. Green
Dawaj babiszonie już kolejną część Cool


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Punky




Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/7

PostWysłany: Pią 18:32, 30 Cze 2006 Temat postu:

Ajj... Jak ja dawno nie czytałam wieloczęściówek o TH ;P
Ale twoje opowiadanie mi się bardzo podoba (;
W jakim programie piszesz?
Bo jest trochę błędów, a jakbyś pisała w Wordzie to by ci poprawił (;
To tylko taka mała sugestia Cool


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cinderella




Dołączył: 26 Cze 2006
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/7
Skąd: Nibylandzki dom publiczny

PostWysłany: Pią 21:14, 30 Cze 2006 Temat postu:

Błędów ortograficznych powinno nie być, ponieważ piszę w programie, który je poprawia. Za łączenia wyrazów nie odpowiadam, po prostu tak sie dzieje tutaj na forum, ponieważ w programie mam wszystko napisane poprawnie. Nie wiem o jakiego rodzaju błędy ci chodzi, fajnie byłoby gdybyś sprecyzowała swoją wypowiedźSmile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Radosna Twórczość Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
phpBB (C) 2001, 2005 phpBB Group
Theme Retred created by JR9 for stylerbb.net & Programosy
Regulamin