Zarejestruj się u nas lub też zaloguj, jeśli posiadasz już konto. 
Forum Radosna Twórczość Strona Główna

Niemożliwe, a jednak.

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Radosna Twórczość Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Dancing with Dreams
Gość






PostWysłany: Pon 12:40, 13 Mar 2006 Temat postu:

Akcja by była całkiem niezła... Przyznaję...
Powrót do góry
Czarne Oszronione Pióro




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: tam gdzie na mój widok milkna wszystkie rozmowy

PostWysłany: Pon 21:10, 13 Mar 2006 Temat postu:

Hah...
No nie ja taka nie jestem <rumieniec>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
A-Adeleida
Członek Władzy Absolutnej



Dołączył: 13 Lut 2006
Posty: 822
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7

PostWysłany: Wto 16:24, 14 Mar 2006 Temat postu:

Tańcząca ze Snami napisał:
Ja to bym go raczej utopiła... byla ku temu okazja... ..

hehe:D
Jakby u mnie nad wanną stał Bill Kaulitz i próbował mnie pocałować...mmm Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez A-Adeleida dnia Czw 17:34, 23 Mar 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czarne Oszronione Pióro




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: tam gdzie na mój widok milkna wszystkie rozmowy

PostWysłany: Wto 16:30, 14 Mar 2006 Temat postu:

Nie stał tylko kucał Razz
Buhahaha... no fakt wizja dość... kusząca Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dancing with Dreams
Gość






PostWysłany: Wto 20:08, 14 Mar 2006 Temat postu:

No pewnie, ale bardziej kuszący widok jego twarzy ze spływającym make-upem i innymi
Mniam...
Powrót do góry
Czarne Oszronione Pióro




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: tam gdzie na mój widok milkna wszystkie rozmowy

PostWysłany: Wto 20:59, 14 Mar 2006 Temat postu:

Mraaah, taka kredka spływająca po policzku...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dancing with Dreams
Gość






PostWysłany: Śro 17:20, 15 Mar 2006 Temat postu:

Oh weno wróć do Zimnej <stoi z głową wzniesioną ku niebu, smutnym wyrazem twarzy i złożonymi rękami> Zaklinam cię! <macha jkims patykiem z groźnym wrazem twarzy i krzyczy przy tym jakieś nieokreślone słowa> WRÓĆ! <nagle z nieba spływa wielka jasność i leci w kierunku Zimnej>
Powrót do góry
Czarne Oszronione Pióro




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: tam gdzie na mój widok milkna wszystkie rozmowy

PostWysłany: Czw 7:20, 16 Mar 2006 Temat postu:

Taaa, tylko, że Zimną spotkało nieszczęście - szlaban.
Czyli o Was nie zapomniała i wszystko będzie się tworzyć w główce, a potem to pięknie przepisze do Worda.
I wklei.
Ale Zimna jest tym faktem poirytowana. Że ma ten szlaban.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dancing with Dreams
Gość






PostWysłany: Czw 15:42, 16 Mar 2006 Temat postu:

Och szlabanie odejdź od Zimnej <stoi z głową wzniesioną ku niebu, smutnym wyrazem twarzy i złożonymi rękami> Zaklinam cię! <macha jkims patykiem z groźnym wrazem twarzy i krzyczy przy tym jakieś nieokreślone słowa> IDŹ! ODEJDŹ! UCIEKAJ!<nagle z Zimnej ucieka wielka szarośc i leci do nieba> Razz
Powrót do góry
Czarne Oszronione Pióro




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: tam gdzie na mój widok milkna wszystkie rozmowy

PostWysłany: Sob 20:09, 18 Mar 2006 Temat postu:

Postaram się cos nakrobać w tygodniu, ideę juz mam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dancing with Dreams
Gość






PostWysłany: Pią 19:17, 24 Mar 2006 Temat postu:

Cos mi się zdaje, ze sie nie doczekam <płacze i skacze po pokoju wyrywając sobie włosy z glowy> Jestem załamana, czekałam już tak długo.... Buuuu... <łapie się za swoją łysinę xd>
Powrót do góry
Czarne Oszronione Pióro




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: tam gdzie na mój widok milkna wszystkie rozmowy

PostWysłany: Sob 20:46, 25 Mar 2006 Temat postu:

Już jeeest!



Siedziałam tak długo w tej wannie, aż miałam nieodparte i głupie wrażenie, że mój tyłek przykleił się do podłoża. Stwierdziłam, że czas już wyjść, chwyciłam puchaty ręcznik i okręciłam się nim szczelnie, wycierając ciało. Potem wbiłam się w piżamę, spuściłam lodowata jednym słowem wodę i wyszłam. Bez namysłu skierowałam się do mojego pokoju. Tak myślałam, że do mojego. Pewnym ruchem ścisnęłam klamkę i z zamiarem skoczenia na wielkie miękkie łóżko, rozpędziłam się... i zatrzymałam wpół kroku. Na łóżku leżał rozwalony młodszy Kaulitz, a gdy mnie zobaczył posunął się, by zrobić mi miejsce. Zaczęłam mamrotać pod nosem słowa które układały się w zgrabną wiązankę mojego niezadowolenia i zmieszania zarazem. Twarz płonęła żywą czerwienią, bez patrzenia na niego. No cóż, nie odreaguję na łóżku, gryząc poduszki.
Wycofałam się, kulturalnie, bo nie aż tak mocno, trzaskając drzwiami. I z paniką stwierdziłam, że to był jedyny pokój, który posiada łóżko, ale w ogóle obiekt na którym można spać.
Zagotowało się we mnie i wpadłam do pokoju Billa i od progu wykrzyczałam pełnym paniki głosem:
- Bill... Wytłumacz, czemu zamieniłeś pokoje...! – Tak, uświadomienie sobie, że przez obmyślanie zemsty na Tomie, nie zauważyłam zmiany pokoi z czteroosobowego na jednoosobowy bolało. Przynajmniej miałam takie wrażenie.
- Nie przyszedł Mahomet do góry, przyszła góra do Mahometa... Czy jakoś tak... – uśmiechnął się tak słodko, ale miodem zatrutym...
- Bill – poczułam, że ponownie twarz, szyja i dekolt pulsują, a dłonie zaciskają się tworząc dość twarde pięści. Energicznie podeszłam do ściany, usiadłam pod nią i skuliłam się jak do spania, posyłając młodszemu z Kaulitzów mordercze spojrzenia. On tylko mruknął coś zachęcająco, co kompletnie zignorowałam, próbując znaleźć jak najbardziej miękki kawałek podłogi. Bezskutecznie podłoga była twarda, czyli taka jak powinna być. Zaczęłam się w niego wpatrywać. Z pretensją, czemu nie ustąpi mi łóżka, skoro coś takiego załatwił. Nagle Bill wstał, uśmiechając się czule, jak do małego, moknącego kotka i z zamiarem wyciągnięcia go z deszczu, zaczął do mnie podchodzić. Wstałam tak energicznie, że aż sama się zdziwiłam. Wyszłam z hotelowej sypialni, on za mną. Zaczęłam zbierać swoje rzeczy gdy przypomniałam sobie, że nie mam kasy, by wynająć oddzielny pokój. Za mną wypadł Bill, z rozpędu obijając się o ścianę, powodując mały huk. Rzeczy wypadły mi z dłoni, kiedy podszedł i chwycił mnie mocno za rękę.
- Puść! – posłusznie puścił patrząc mi w oczy. Pełne uczucia. Wziął głęboki oddech i chwycił mnie wpół i rzucając sobie na wątłe ramię. Zaniósł do sypialni i rzucił na łóżko. Na moje pełne niezrozumienia spojrzenie powiedział:
- Wiesz, jeśli już ktoś ma spać na podłodze, to tylko ja... – wziął kołdrę podając mi ją. Chwyciłam zaskoczona. Już wychodził, gdy powiedziałam cicho:
- Daj spokój... Chodź tutaj – wskazałam brodą na kawałek miejsca obok. Chwilę tak postał, aż kiwnął z rezygnacją głową i powiedział, że nie, on jednak spróbuje się przespać w fotelu. Mogłoby to być bardzo interesujące, zważywszy na fakt, że był rozpieszczona gwiazdką i u siebie w domu spał na miękkim i wielkim szczerze mówiąc łóżku, a teraz – o – próbuje mi wcisnąć, że zaśnie w fotelu, który jest własnością tego hotelu.
- Chodź, Bill. Serio mówię – wiem, nie powinnam – ale włamałam mu się do myśli. Od razu przed oczami stanęły mi wszystkie jasne i żywe barwy jakie w życiu widziałam, a mięśnie opanował paraliż, jak po paru kieliszkach szampana. Zakręciło mi się przyjemnie w głowie, opadłam na poduszki, wciąż wpatrując się w czarnowłosego, który uśmiechał się do mnie, tak ładnie.... A w głowie miał istną wystawę odczuć i emocji. Poczułam tak wyraźnie zapach świeżyć truskawek i woń leśnego bzu, że byłam zaskoczona, że nie ma gdzieś tych pięknych rzeczy. Patrzyłam na niego z dzikim uwielbieniem, zatapiając się w brązowych tęczówkach, pragnąc znowu złączyć swe usta z jego wargami w poczuciu bezkresu namiętności...
Nagle otrzeźwiałam i natychmiast wyszłam z jego myśli. Boże, co się ze mną stało? Jakim cudem mogłam poczuć cos takiego?
Dreszcze przechodziły mi po karku, oddech stawał się niespokojny i płytki, gdy myśli przechodziły mi przez głowę, zostawiając ciszę, jak po tornadzie.
Nawet nie zauważyłam, gdy Bill położył się koło mnie, zauważyłam go dopiero wtedy gdy wyszeptał:
- Alex, chyba wiesz co do Ciebie czuję... – dopiero teraz zauważyłam, że zgasił światło, jego wibrujący głos, unosił się niczym mgła, nad nami. Chwyciłam go za koszulkę, kurczowo zaginając palce w pięści. Łzy poleciały mi po policzkach, wiedziałam, że skrzą się srebrzyście, odbijając blask gwiazd. Zaczęłam płakać, a on delikatnie językiem zdejmował mi łzy z policzków. Objęłam go mocniej szeptając co chwilę:
- Przepraszam Bill... Za wszystko, za nadzieję, za to, że my nigdy nie będziemy mogli... Tak naprawdę... – po dwóch pierwszych słowach zaczęłam bezgłośnie poruszać ustami. Nie mógł usłyszeć. Mógł tylko wyczuć, że coś jest nie tak...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dancing with Dreams
Gość






PostWysłany: Sob 21:02, 25 Mar 2006 Temat postu:

Bokie jest! Aaaa! Teraz jestem jeszcze bardziej głodna... Nakarm mnie, dawaj nową część! rządam czy żądam? nowa częśc! Buuuu.... Jest takie coś w religii, "głodnych nakarmić", masz mnie nakarmić... To jest chyba uczynek miłosierny względem ciała xD
Powrót do góry
Extraordinary Girl




Dołączył: 20 Lut 2006
Posty: 269
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Sob 22:37, 25 Mar 2006 Temat postu:

Tym razem to juz byłam pewna, że ją zgwałci... ;P

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dancing with Dreams
Gość






PostWysłany: Sob 23:19, 25 Mar 2006 Temat postu:

A ja nie... W tej częsci bylo bardzo dobrze widac, ze on ją kocha, bardzo kocha. I to opowiadanie nabiera teraz głebszego sensu, wyjasnia miłośc, ale pozostawia wiele zagadek... Tam mi sie przynajmniej zdaje po tej dzisiejszej rozmowie ze Zimną Razz
"-Przepraszam Bill... Za wszystko, za nadzieję, za to, że my nigdy nie będziemy mogli... Tak naprawdę... – po dwóch pierwszych słowach zaczęłam bezgłośnie poruszać ustami. Nie mógł usłyszeć. Mógł tylko wyczuć, że coś jest nie tak..." ten fragment mi się bardzoooo podoba, jest taki tajemniczy, ale zarazem wiele wyjasnia, pozostawia czytelnika w niepewności, ale opowiada o wielu rzeczach, W jednym słowie zamkniete jest tysiące zdań... Albo ja mam omamy senne... xD
Powrót do góry
Tess
Administrator



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 703
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: Nowa Sól

PostWysłany: Czw 13:51, 06 Kwi 2006 Temat postu:


Tak... Możecie klaskać nad moją sklerozą... <szum oklasków>
Ja głupia nie skomentowałam...

Cold, bardzo, bardzo mi się podoba! Jesteś jedną z niewielu osób, której story czytam z prawdziwym uśmiechem! Żadnym wymuszonym!

I pozostaje mi tylko pisnąć pod ścianą z zapytaniem, kiedy nowa część?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czarne Oszronione Pióro




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: tam gdzie na mój widok milkna wszystkie rozmowy

PostWysłany: Czw 14:16, 06 Kwi 2006 Temat postu:

Piskaj, a nawet wal w ściany. By wena przybiegła.
Bo jakoś się do tego zabieram i mi nie wychodzi.
Dno intelektualne...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Monis




Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: Dobre Piekło obok Złego Nieba...

PostWysłany: Czw 17:26, 06 Kwi 2006 Temat postu:

Kazdy miewa dno intelektualne, jak Ty to łądnie nazwałaś heheh Smile

Świeeeeeeeeeeeetne, no na prawde, aż sama ie wiem kiedy zaczęłam się bujać. w przód i w tył...
Odpłynąć idzie Very Happy Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czarne Oszronione Pióro




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: tam gdzie na mój widok milkna wszystkie rozmowy

PostWysłany: Śro 19:52, 12 Kwi 2006 Temat postu:

Ta.
Beznadzieja : /


Pierwsze co poczułam to dziwne ciepło na całym swoim ciele i rękę w moich włosach. Otworzyłam szczypiące oczy – były zapuchnięte, pulsowały bólem. Podniosłam głowę do góry i zdałam sobie sprawę, że Bill lekko się uśmiecha, wpatrzony w okno. Gdy podniosłam wzrok wzdrygnął się, jakbym mu wymierzono policzek, ale pogłaskał mnie po głowie tarmosząc włosy i posłał uspokajając uśmiech. Poczułam jak delikatna fala ciepła zalewa mi wnętrze, jakby ktoś zapalił magiczny kominek, tam, w środku.
- Cześć...– wyszeptał ciepło, przenosząc rękę na policzek i gładząc go lekko.
Czemu te brązowe oczy wywołują u mnie płacz? Bo znowu poczułam, że nie powinnam tu leżeć, że nie ja powinnam mieć głaskany policzek... Teraz powinnam się krytycznie przyglądać Sussan, która maluje oczy na ciemnofioletowo...
Usta Billa zaczęły delikatnie muskać policzek. Przyjemne dreszcze kłóciły się z napływającymi łzami, wypełniającymi oczy.
Jedna chwila, jedno przymkniecie oczu w zapomnieniu, w niewyjaśnionym spełnieniu, że on jest blisko... ale nie, łzy musiały popłynąć, spadając szybko na jego koszulkę. Spojrzał zdziwiony, odrywając wargi od szyi, która delikatnie pieścił językiem. Jego oczy błyszczały niepokojem, gdy obejmował mnie, cicho szepcząc:
- Alex? Co Ci jest? Alex, ja naprawdę nie chciałem zrobić Ci nic... Już chodź... – przytulił mnie, delikatnie gładząc mokre policzki...
Miałam ochotę zawołać, by nadal całował... By nadal pieścił oddechem... By jego dłonie błądziły po plecach, delikatnie przebierając palcami. Po prostu by tu był. I nic więcej by się nie liczyło. Tylko ten dotyk spojrzenie, oddech...
Drżałam, gdy obejmował mnie, lekko kołysząc. Płacz wstrząsał mną, dając sygnał, żeby mnie uspokoił, by zamknął mi usta...
Uspokój mnie Bill...
Proszę...
Bill... Potrafisz... Zamknij mi usta pocałunkiem...
- Bill, musze się ubrać – wychrypiałam, lekko go odpychając. Lecz ten przyciągnął mnie do siebie, tak, że wpadłam na niego, upadając na jego wątłą klatkę piersiową. Spojrzał w moje zaczerwienione i załzawione oczy i powiedział:
- Alex... Alex... – jego głos zamieniał się w melodyjny szept, a gdy delikatnie zaczęł językiem muskać moją dolną wargę byłam pewna, że szybko się z tego nie wyplątam...
Szybko wyszłam do łazienki, usiadłam na brzegu wanny i rozpłakałam się. Nie wiedziałam co mam robić, teraz powinnam grzebvac w jego głowie, by mu pomóc, a nie jeszcze bardziej mieszać...
Problem w tym, że mieszałam również sobie i to bez własnej woli...
Wiem.
Tom. Jest czasami opryskliwy, ale jest aniołem... Tak i na pewno ma większe doświadczenie ode mnie. I mi pomoże... wiem, że mi pomoże...
,,Tom?”
,,Megan wracaj tu, Sussan od pół godziny trajkota o jakimś Micku...” – zaśmiał się nerwowo.
,,Tom?” – miałam nadzieję, że zapyta co się stało, to by wszystko ułatwiło. I miałam rację, bo zapytał:
,,Megan, co się stało?” – dokładnie tak jak sobie tego życzyłam. Tyle, że to nic nie ułatwiło.
,,Tom, bo widzisz... Ja chyba... Bill... My po prostu... to znaczy Bill...” – nie wiem, czy cokolwiek z tego zrozumiał ,,Bo widzisz, Bill chyba naprawdę... A ja przecież nie mogę...”
,,Po pierwsze to uspokój się” – trzeźwo podszedł do sytuacji, by potem wszystko zepsuć ,, I idź nareszcie zaszalej”
,,Ale ja nie potrafię tak!”
,,Każdy potrafi” – prychnął z niedowierzaniem.
,,Nie! Nie potrafię się bawić, tak jak Ty... z panienkami...”
,,No to żeś mnie podsumowała”
,,Ale Tom...”
,,Idź do niego, nawet nie wiesz jak Cię pragnie... I nie tylko cieleśnie Meg...” – Dodał szybko, ale ton miał powazny ,,I naprawdę wracaj, ona znowu pośpiewuje przed lustrem...” – jęknął. No naprawdę jego problemy są porównywalne do moich...
,,Dobra, dzięki, Tom” – trzy ostatnie słowa były przesiąknięte ironią i sarkazmem.
Zaczęłam nerwowo przygryzać kciuka, licząc sekundy, kiedy Bill zacznie się dobijać do łazienki w celu dokładnego ułożenia swoich włosów i ogólnego doprowadzenia się do porządku.
Przy piętnastu minutach i 34 sekundach doszłam do wniosku, że zakochanie znaczy tyle co nie dobijanie się do łazienki. Trzeba to gdzieś zanotować, żeby zostało dla ludzkiej potomności... Nie wytrzymałam i wyszłam mówiąc ,,łazienka jest wolna”, po czym błyskawicznie zabarykadowałam się w pokoju, odkrzykując coś niezrozumiale zdezorientowanemu Billowi.
I naprawdę nie wiem, kiedy przysnęłam.


Kurde, nie wyszło mi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Extraordinary Girl




Dołączył: 20 Lut 2006
Posty: 269
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Śro 21:39, 12 Kwi 2006 Temat postu:

Dopiero teraz, kiedy moje życie towarzystkie jakoś się poukładało, widzę jak trafnie opisujesz emocje. Mi się podobało.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czarne Oszronione Pióro




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: tam gdzie na mój widok milkna wszystkie rozmowy

PostWysłany: Czw 8:41, 13 Kwi 2006 Temat postu:

Dziękuję...
A przed tą moją huśtawkę nastrojów, która zapada się coraz niżej <dół> wszystko mi się jakoś nie podoba...
: )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czarne Oszronione Pióro




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: tam gdzie na mój widok milkna wszystkie rozmowy

PostWysłany: Sob 18:15, 15 Kwi 2006 Temat postu:

Prezencik...


- Alex! Znowu jesteś nieprzytomna! – Sussan zamachała mi ręką przed oczami, wyrywając ze wspominania ostatnich dni. Zakupy z Billem, rozmowy z Billem, pocałunek w morskich falach z Billem, rozbawione spojrzenia Toma, leciutka mgiełka oddechu Billa na mojej szyi... aż w końcu bure oczy Suss, które przypatrywały mi się z uwagą. Lekko potrząsnęłam głową i zapytałam dość mało inteligentnie:
- Że jak? – poprawiłam się w wygrzanym fotelu.
- Znowu jesteś nieprzytomna – stwierdziła kwaśno Sussan podchodząc do lustra i poprawiając włosy.
Znowu wychodziła. Byłam wykończona tym, że z cichej, nieśmiałej dziewczyny stała się prawdziwą lamparcicą wszystkich barów, dyskotek i innych. Już dawno przestałam panować nad jej pasją bycia ciągle w centrum uwagi, machałam na to ręką, mając nadzieję, że nie natknie się na narkotyki. Bo z alkoholem jak na razie nie przesadzała. A gdy opowiadała o nowym chłopaku, tym ciuchu, który został przyjęty z entuzjazmem, to po prostu odłączałam się. Jak teraz.
- Po prostu nie wysypiam się dobrze... – zaczęłam tłumaczyć ów zamyślenie, bawiąc się kosmykiem moich własnych włosów i przypatrując się Sussan, która tańczyła przed lustrem w bluzce koloru żywej pomarańczy. Na szczęście dziewczyna oszczędziła sobie błyszczących cekinów i innych migoczących fantów. Ręka ozdobiona rzędem bransoletek przygładzała króciutkie pasma włosów, ozdobione jaskrawymi pasemkami.
Zmieniła się. I to bardzo... Nie przypominała tej samej Suss, którą wzięłam pod opiekę. Ech...
- Idziesz ze mną do Kastette Club? Ostatnio tam jest najlepsza muzyka w mieście! –wykrzyczała, choć powinna znać moją codzienną odpowiedź:
- Nie, nie mam ochoty... – i Sussan wcale się nie przejmując, że nigdy nie mam ochoty, że każdego dnia wszystko mnie boli wyszła z pokoju. Korzystając, że nikt nie będzie mi się krytycznie przyglądał rzuciłam się na luksusowe łóżko, specjalnie zakupione na mój przyjazd.
Zatopiłam się w miękkim materacu, patrząc krytycznie na słuchaweczkę i mikrofonik, które wyjęłam z kieszeni bluzy, jakby to one były winne informacji, którą dostałam przed godziną. Powietrze w moich płucach stawało się coraz cięższe. Jak dym, który dusił i ściskał...
No tak... mogłam się tego spodziewać. Sussan się zmieniła, potrzebuje nowego anioła stróża... Ja jej jestem niepotrzebna. Przynajmniej za miesiąc nie powinno być tu po mnie śladu. I proszę wszystko ładnie i higienicznie przygotowane – znowu wyjeżdżam do Cessili... Tyle, że znowu będzie tragiczny wypadek, albo cokolwiek innego... a może kiedyś ktoś powie Sussan, która będzie mnie szukała ,,Wyjechali jakieś parenaście lat temu do południowej Afryki”...
Pościel, choć tak delikatna zaczęła uwierać i sprawiać, że czułam się na niej obco. Schematyczne myślenie, bez głębszych zadumań i przemyśleń. Wyjeżdżam. Po prostu opuszczam to miejsce, Sussan, Toma, jego matkę i Billa... Taaak...
Chociaż zawsze, gdy ta chwila niewyjaśnionej żądzy bycia z nim, słyszenia jego głosu, czucia, że oddycha, mijała miałam wyrzuty sumienia... to zaczęłam się do tego przekonywać. Powoli, opornie, ale jednak, gdy widziałam nie drwiące, nie złośliwe, ale pełne zrozumienia spojrzenia Toma to... to miękło we mnie wszystko i już siedziałam wtulona w ciepłą ramie Billa, a on zawsze głaskał mnie po ręce.
I jakim prawem to miało się skończyć? To co było takie wspaniałe i dobre?! Przecież nigdy nie zawiodłam Sussan, ba starałam się jak mogłam.. Jakim sposobem to co było mogło się tak rozsypać?! Z dnia na dzień?
Gorzkie poczucie niesprawiedliwości, odrazy do całego świata i niepokoju ogarnęło mną tak, że zrobiło mi się niedobrze. Szybko wstałam i pobiegłam do łazienki. Niestety, nie zamknęłam drzwi i gdy płukałam twarz wodą, przechodzący korytarzem obok Tom wpadł do środka. Oparłam się o szafkę, dysząc ciężko.
- Meg, co Ci jest? – podbiegł szybko, pozwalając bym oparła się o niego całym ciężarem ciała. Po niedawno umytym czole spływały strużki potu.
- Nic, Tom, już dam sobie radę... – po tym co się stało wcale nie czułam, by wszystko ze mnie uszło. Zajmująca pusta w żołądku sprawiała, że chciało mi się zwymiotować jeszcze raz. Odetchnęłam głęboko i powstrzymałam mdłości.
- Jesteś strasznie blada... musisz się położyć. Chyba, że będziesz mdlała? – zaniepokoił się nieco.
- Nie, już naprawdę dobrze się czuję...
- Ale co się stało? – Tom nie dawał za wygraną. W jego orzechowych oczach błyszczał niepokój i troska. Nie musiałam go okłamywać. Bo po co? To by i tak nic nie dało, a może on mi jakoś pomoże... przetrwać, zapomnieć? Ale czy można zapomnieć o takim dotyku? O takich oczach? O tej klatce piersiowej, w której biło serce, które kochałam... które chciałam by biło jak najpewniej i najmocniej... O tych dłoniach, które mi podawał, gdy przechodziłam przez jakiś próg, czy wychodziłam z samochodu? O nim? O Billu, przy którym nie liczyło się nic, tylko jeszcze jedna sekunda w jego obecności?
- Tom.. ja będę musiała wyjechać... Za miesiąc... Na zawsze... – jedna łza potoczyła się po moim policzku. Otarł ją energicznie kciukiem. Byliśmy już w pokoju, ułożyłam się na poduszkach, przecierając łzawiące oczy prześcieradłem. Nie było mi lepiej. Nie było mi gorzej. Było tak samo pusto, beznamiętnie, bo to się musiało stać... i basta... I nie było ucieczki. Ta bezradność, ten zakaz działania był przytłaczający. Przytłaczające było to, że on już o mnie zapomni. I nie wrócą wspomnienia, pogrzebane w glebie codzienności.
Tom spojrzał ze współczuciem i pogłaskał mnie po włosach. Chyba wiedział, że nie trzeba przytłaczać przykładów o ilu on zapomniał. Z iloma sytuacjami się pogodził... Bo ja nie byłam nim. Nie będę. Nie zapomnę. Ale muszę opuścić Czarnowłosego anioła mojej duszy. Strzegł jej... pocałunkiem, ruchem gestem...
Teraz liczyło się tylko wspominanie. Wspominanie przed końcem, może utrali mi się to w pamięci, ale nie zastąpi kolejnej sekundy... która nie będzie realna. Być może w snach, podejdę do niego na lekkich skrzydłach wiatru i ucałuję w policzek... Jego oświetlona księżycem twarz wygnie się przez sen w uśmiechu.
- Alex? Alex? – to Bill wpadł do pokoju, zaniepokojony ciszą w całym domu. Szybko spostrzegł moja zapłakaną twarz i przysiadł na łóżku, nie zważając, że brutalnie popycha Toma. Jednak gdy ten syknął, wymamrotał szczerze ,,przepraszam” i zajął się mną. I to było gorsze... Ponieważ ja głupia myślałam, że szybciej się pogodzę z tym, kiedy odseparuję się od niego. Ale gdy zobaczyłam te poczochrane włosy od razu chciałam radować się ostatnią chwilą. Do końca. Do końca, do każdej sekundy...
- Zwymiotowała... omal nie zemdlała, a gdy doszła trochę do siebie to zaniosłem ją tu – stwierdził Tom, rzucając mi zza pleców Billa ostrzegawcze spojrzenia. Wiem. Był jego aniołem i wiedział, że lepiej będzie, gdy powiem mu od razu.
- Bill... Bill, chodź tutaj... – przytuliłam go mocno. Tom wyszedł, bezszelestnie zamykając drzwi.
- Kochanie, ja wyjeżdżam. Na zawsze. Na stałe. Już nigdy nie... Bill... Bill, my już się nigdy nie zobaczymy... Tak myślę... że to chyba niemożliwe. Za miesiąc... Bill, ja nie chcę...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Extraordinary Girl




Dołączył: 20 Lut 2006
Posty: 269
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Nie 9:27, 16 Kwi 2006 Temat postu:

Zrobiłaś coś niewiarygodnego. Piszesz jedyne opowiadanie o TH, do którego:
- nie zniechęciłam się po kilku linijkach,
- jest napisane po polsku, a nie po polskiemu,
- czytając nie utożsamiam bohaterów z rozpusczonymi dzieciakami z plakatów w pokojach moich koleżanek.
Oczywiście przede wszystkim nie jest - tak jak inne - do bólu banalne, ale o tym już przecież wiesz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tess
Administrator



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 703
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: Nowa Sól

PostWysłany: Nie 19:44, 16 Kwi 2006 Temat postu:

Przy tym, o czym Ci przed chwilą powiedziałam w połączeniu z Twym story prawie się rozpłakałam. Musiałam siłą powstrzymywać łzy.
Tak ciężko teraz zniosłam decyzję Meg...
Ach... Co ja mam Ci powiedzieć... Że znowu mnie urzekło? Powtarzam się...
Moja Collie długowłosa...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czarne Oszronione Pióro




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: tam gdzie na mój widok milkna wszystkie rozmowy

PostWysłany: Nie 20:51, 16 Kwi 2006 Temat postu:

Och Tess... Ja nie chcę byś płakała...
: (
Chyba, że to daje Ci spokój, wtedy chce...
Och Tess... : )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Radosna Twórczość Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
phpBB (C) 2001, 2005 phpBB Group
Theme Retred created by JR9 for stylerbb.net & Programosy
Regulamin