Zarejestruj się u nas lub też zaloguj, jeśli posiadasz już konto. 
Forum Radosna Twórczość Strona Główna

Kochałam....część kolejna :*:*:*

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Radosna Twórczość Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Yamaha




Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7

PostWysłany: Wto 20:03, 20 Cze 2006 Temat postu:

No cóż, ciekawa fabuła. Naprawdę mnie wciągnęła. W ostatnich odcinkach zdecydowanie poprawiłaś się z opisami. Jednak myślę, że powinnaś dodawać ich jeszcze więcej. No i pisz dłuższe odcinki. Błaaaaagam! Dla mnie to mało Cool Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dyta157




Dołączył: 14 Maj 2006
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7

PostWysłany: Czw 11:50, 29 Cze 2006 Temat postu:

-To jak idą przygotowania?- spytał dziewczyny, która nalewała mu właśnie soku.
-Przygotowania? Jakie przygotowania?!
-No...na pogrzeb.Przygotowania na pogrzeb.Mój.-dodał, widząc przerażenie na twarzy brunetki.
-Jak miałam cokolwiek przygotować,skoro ciebie w ogóle nie było?Znikasz,pojawiasz się..wykorzystujesz mnie-powiedziała słodko się uśmiechając.-Nie poradzę sobie bez ciebie.Rozumiem,ze jesteś duchem,ale...
-Julia!Przestań!-krzyknął-Czy ty nie rozumiesz? Ja...odejdę po pogrzebie.Już nigdy mnie nie zobaczysz...
-Chyba, że zabierzesz mnie TAM.Pójdę z tobą.Nie boję się.
-Ty nigdzie ze mną nie pójdziesz.Pomyśl lepiej, kiedy i gdzie wyprawimy „pożegnanie” ze mną.No i kogo zaprosimy.-brunet myślał gorączkowo,z czego Julia miała niezły ubaw.
-Przecież połowa,jak nie wszyscy twoi krewni nie żyją!-stwierdziła.
-Hmm..w sumie masz rację.No to...jaki masz pomysł?-cały czas znajdowali się w kuchni,popijając sok. Zaczęło mocno padać. Już niedługo miały być wakacje,a pogody nadal nie było.Okno z wielkim hukiem się otworzyło.Dziewczynie wypadła szklanka z ręki.Szkło rozprysło się po całej podłodze.Napój wędrował między kafelkami.Spojrzeli po sobie zdziwieni.Wiatr rozwiał brązowe włosy Julii i przedostał się do pokoju.Sok rozlewał się po całym pomieszczeniu,przyjmując bordowy kolor...

*
*
*


Nadal byli w kuchni.Na tych samych miejscach.Tomek cały czas trzymał swój napój w dłoni,spoglądajac na kafelki.które pokryte były wcześniej wyglądającym sokiem.Nie mniej był zdziwony od dziewczyny.Rozległo się głośne pukanie do drzwi.
-To nie moja kuchnia.To w ogóle nie mój dom.-zdążyła zauważyć Julia.
-Rzeczywiście.
-To nie twoja sprawka? Wiesz,jak z tym zdarzeniem na strychu?Ty wszystko możesz.Ale pamiętaj,ja jeszcze żyje,a ty już nie.
-Ciii.Ktoś puka.
-Jakbym nie słyszała!-oburzyła się dziewczyna.
Tomek odłożył szklankę na blat.To nie był ten sam stół...w domu Julii,miał on kolor żółty z czarnymi kropkami.Natomiast ten był cały czarny. Podniósł się z krzesła.Ostatnie spojrzenie na brunetkę,by ta była cicho. Wszedł do korytarza,kierując się ku drzwiom.Julia wychyliła się z kuchni.Miała zmoczone nogawki swoich jeansowych spodni,od bordowej wody,która wylewała się już na korytarz. Jednak żadne z nich nie zwracało jeszcze na to uwagi.Tomek był już praktycznie przy drzwiach, gdy to nagle wybiegła mała dziewczynka,nie wiadomo skąd.Wyprzedziła Tomka,a ten zdziwiony,stanął jak wryty.Malutka otworzyła drzwi,a w nich stanł mężczyzna,ubrany w garnitur,na około 40 letni.Nosił okulary na swoim garbatym nosie.Pomimo jeszcze nie starego wieku,był już prawie łysy.
-Yyyy...jest mama?-zapytał zachrypniętym głosem,małej blondynki.
Przez Julię przeszła postać.Kobieta,troszke wyższa od niej,w blod czuprynie,ubrana zwyczajnie.
-Ach...to pan,panie doktorze.Proszę niech wejdzie.-kobieta szybkim ruchem ręki odsunęła dziewczynkę i otworzyła szerzej drzwi,by doktor mógł wejść.Blondyna zaprowadziła mężczyznę do kuchni,która była połączona razem z salonem.A w tym czasie bordowa woda cofała się za każdym śladem stóp kobiety i doktora.
Julia i Tomek przypatrywali się wszystkiemu z boku.Zauważyli tez coś,czego matka dziewczynki nie zdołała zauważyć...a mianowicie był to strach.Jakże wielki i głęboki w oczach tak małego dziecka.

* * *


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nevaeh




Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: W'wa

PostWysłany: Czw 12:23, 29 Cze 2006 Temat postu:

Ihaaaahaaaaaa, brum brum brum Mr. Green
Evelin xP
Lol xP
No xP
o.O


Hiiiiiiiiiiiiiiiikaaaaaaaaaaaaaaaaaaaajoooooooooooooooooooo! o____________O

No, przeczytałam wsijo na raz, i, muszę stwierdzić, iż masz tendencję dół-góra-góra-góra-góra Cool ciągle w górę idziesz ^^'
A ostatni kawałek...
No...
Fajny :'D

Dajesz mała dajesz, dodaj więcej Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dyta157




Dołączył: 14 Maj 2006
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7

PostWysłany: Wto 14:22, 25 Lip 2006 Temat postu:

-Gdzie my jesteśmy? O co tu chodzi?
-Już ci mówiłem ,że nie wiem. To nie ja nas tu sprowadziłem.
Kobieta rozmawiała cały czas z mężczyzną. Dziewczynka cały czas stała w drzwiach i przypatrywała im się. Julia i Tomek powoli podeszli do kuchni. Nic się nie działo. Pobyt w tym domu był zbędny. Tak się przynajmniej wydawało Tomkowi, który wiedział, że ten z góry chce im coś pokazać. Coś strasznego. "Kolejna lekcja"- pomyślała Julia. Zniecierpliwieni rozejrzeli się po całym domu. Zeszli nawet do piwnicy. Był tam mały gabinet. Nic nadzwyczajnego. Biurko, krzesło, pełno papierów, segregatorów i laptop. Tomek kierowany nieznaną sobie dotąd intuicją otworzył jedną z szuflad w biurku. Znalazł tam małą skórzaną książeczkę. Był to pamiętnik kobiety jak się okazało po przeczytaniu pierwszej strony. Szybko przewrócił kartki na ostatnie zapiski. Kobieta pisała w nim o tym jak bardzo tęskni za mężem, który wyjechał na wojnę, oraz o swoim koledze po fachu, dobrym psychologu. Odwiedzał ją dość często. "Dobierał się do mnie" Brunet przeczytał ostanie zdanie.
Rozległ się donośny krzyk. Straszny, okrutny, morderczy, przerażający. Najokropniejszy krzyk, najstraszliwszy donośny krzyk, jaki słyszeli w całym swoim niedługim życiu. Zaraz po tym usłyszeli drugi, równie przeraźliwy, ale już małej bezbronnej dziewczynki. Duch i brązowooka pobiedli natychmiast do kuchni. Zatrzymali się tuż przed nią. Na podłodze było pełno krwi, która rozprzestrzeniała się dalej, po całym korytarzu i jeszcze dalej...Tajemniczego doktora nie było nigdzie widać. Martwe ciało kobiety leżało na kafelkach w kuchni. Dziecko, które stało nie poruszone ciągle krzycząc, zniknęło, gdy tylko Julia podbiegła do malutkiej blondynki.
Znów byli w jej kuchni i w jej domu. Ni było śladu po żadnej krwi, a tym bardziej po żadnych innych osobach, prócz jej i chłopaka.
-Tego jest dla mnie za wiele!- wykrzyczała i popłakała się. Tomek pospieszył do niej, by ją przytulić. Brunetka zasłabła w jego ramionach.

* *

Chłopak zaniósł ją do jej pokoju. Położył jej piękne ciało na łóżko i zaczął jej się przyglądać. Wiele zmienił w tej brunetce. Teraz, gdy była z nim, miała oczy szeroko otwarte. Widziała dużo, tak wiele ile pragnął jej pokazać. Zreflektował się i przyniósł do pokoju szklankę zimnej wody. Dotknął zimnych ust Julii. Ocknęła się i zlęknionym wzrokiem obeszła pokój.
-Chyba wiem o co mu chodziło.- zaczął Tomek.
-Co? Komu?- spytała wciąż zszokowana ostatnimi wydarzeniami. Nic już nie rozumiała.
-Bóg chciał nam pokazać historię twojego domu. Tak jak ja pokazałem ci historię mojego domu.- tłumaczył powoli Tomek.
-Historię? Ten dom tez ma przeszłość? Ja myślałam, że mieszkam w nim od zawsze...że...
-Że tu nikt wcześniej nie mieszkał? Nie! Julia zaskoczyłaś mnie. Naprawdę nigdy nie myślałaś o tym że ktoś tu mieszkał?
Dziewczyna tylko zaśmiała się nerwowo i spytała.
-To ten dom miał taką straszną historię? Tu naprawdę doszło od morderstwa?
-Tak. W moim domu została powieszona i spalona dziewczyna, a w twoim...
-Nie dokańczaj. Już wszystko wiem. Ale po co mi to wiedzieć?
-Po to tu przybyłem. By ci pokazać wiele rzeczy. Niekoniecznie tych wspaniałych i pięknych.
-Wiesz co? Chodźmy lepiej się przejść. Potrzebuje pooddychać świeżym powietrzem.- złapała go za rękę i wyszli.

* *


Kolejna notka dla Was,a w szczególności dla Nev :*:*:*:*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dyta157




Dołączył: 14 Maj 2006
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7

PostWysłany: Nie 10:34, 06 Sie 2006 Temat postu:

Znajdowali się na wielkiej polanie. Lato dawało się już we znaki. Wszedzie było zielono. Wszystko kwitło i rozwijało się. Rozwijało także uczucie Julii do Tomka. Dziewczyna sama się dziwiła jakie uczucia tkwią w niej. Nigdy przecież nie była zakochana tak naprawdę. A teraz? Była nie do poznania. Uśmiechała się co chwilę. Wprost promieniała szczęściem. Ona sama czuła się niebiańsko.

-Wspaniale jest być tutaj...z tobą.-zaczęła.
-To piękne miejsce.-odpowiedział.

Dziewczyna tylko cicho mu przytaknęła i usiadła na bujnej zielonej trawie. Duch poszedł w jej ślady. Ta momentalnie się do niego przytuliła. Rozmawiali,śmiali się. Dla obojga była to wspaniała chwila, która szybko przemijała. Słońce zmierzało już ku zachodowi, gdy doszli do domu Julii. Tomek na pożegnanie dostał buziaka w policzek."Gdyby on jeszcze żył...gdyby nie był duchem"-myślała cały czas. Nawet wtedy,gdy już leżała w swoim łóżku.

* * *


-Posłuchaj mnie. Musze odejść.-zaczął Tomek.
-Co takiego?!!!-krzyknęła Julia. Teraz,kiedy było im tak dobrze,razem...on chciał tak nagle odejść z jej życia? Nie...nie pozwoli mu na to.
-Proszę,nie rób scen. Wiesz po co tu przybyłem.
-Owszem wiem! Po to by wykorzystać tylko moje uczucia!!-z jej oczu popłynęły łzy.-Najlepiej teraz już oddejdź! No już na co czekasz?!
-Uspokój się!-tym razem to Tomek podniósł głos. Jemu też było cieżko odejsć od dziewczyny i samego ziemskiego życia.Podszedł do niej i przytulił ją. Wtulił się w jej miękkie brązowe włosy i szepnął do jej ucha.
-Mi też nie jest łatwo. Ale przejdziemy przez to razem dobrze?
Dziewczyna wiedziala,że tak już musi być. Chciała by ta chwila,w której stali wtuleni w swe ciała, trwała wiecznie. Jednak czas musiał płynąć dalej.

* * *



-Nie rozumiem jak miałabym to zrobić.Twoje ciało już dawno sie rozłożyło...nikt z twojej rodziny już nie żyje...
-Posłuchaj,jak masz to zrobić, dobrze?-dziewczyna na te słowa,usmiechnęła się kpiaco i czekała na wykład.-Pogrzeb w sensie takim,że postarasz się,by była msza za moją duszę.Wystarczy tylko moje zdjęcie...twoi najbliżsi.
-Wiesz co to oznacza? Że wszyscy się dowiedzą o tym,że jesteś duchem!-na twarzy Julii pojawił się wyraz niezadowolenia i zakłopotania.
-Damy radę skarbie!-Tomek przytulił ją mocno.-Teraz wszystko zależy od ciebie,a ja wiem,że sobie poradzisz.-puścił do niej oczko.
-Ale co ja im wszystkim powiem? Nie, Tomek...ja nie dam rady.
-Przeszłaś największe próby, widziałaś dużo śmierci...uczestniczyłaś w nich. Wiele w tobie zmieniłem. Jesteś silna! Dasz radę!
-Chciałabym.
-Oj,przestań! Są wakacje. Mam dla ciebie niespodziankę. Pojedziemy nad jezioro,co ty na to?-wyszczerzył się.
-Sami? Zapomnij!-zaczęli się śmiać.
-Nie martw się. Pojedziemy całą paczką.-dał jej buziaka w usta.


* * *


-Hej mamo!-Julia weszła wdzięcznym krokiem do kuchni,przywitać się ze swoją matką, która właśnie wróciła z pracy i rozpakowywała zakupy, kupione po drodze.
-Cześć kochanie. Chcesz pogadać?-spytała, z wielki uśmiechem na twarzy.
-Nie. Tak. W sumie...a skąd wiesz?
-Wiem i nawet domyślam się o czym. Chodzi o twój prezent urodzinowym, tak?
-Ach...-dziewczynie ulżyło,że mimo wszystko mama nie wiedziała tak naprawdę o czym chciała pogadać z nią Julia.-To w sumie też. Ale chce pogadać jeszcze w innej sprawie.
-Tak? Jakiej?-pani Staf zrzedła mina.Zaczęła wkładać rzeczy do lodówki. Julia miała nie lada zadanie, czyli wielki problem. Musiała skłonić mamę do uczestniczenia we mszy świetej za ciało Tomka. Ale co miała niby jej powiedzieć? "Mamo, no wiesz, Tomek jest duchem i trzeba odprawić za niego mszę? Co ty na to?" Nie...to była paranoja. Była zła. Jakby Tomek nie mógł zostac z nią na Ziemi.
-Kochanie?-z zamyśleń wyrwał ją ciepły i miły głos matki.
-Eee...przyjdę później.
-Ale, napewno nie chcesz porozmawiać o tym teraz?-spojrzała na swoja córkę i na jej zakłopotaną buzię.-No dobrze.-powiedziała i pozwoliła odejsć córce,cały czas zamyślonej. Julia postanowiła,że poradzi sobie sama. Bez pomocy rodziców zorganizuje mszę. Uda się do kościoła,omówi wszystko z księdzem. To było najlepsze wyjście. Nie prosząc o pozwolenie na wyjscie, wybiegła z domu wprost do kościoła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
avenira & merinda




Dołączył: 09 Gru 2006
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: z miejsca które jest na dnie ludzkich serc

PostWysłany: Nie 18:13, 10 Gru 2006 Temat postu:

Duchy...tak...
To ciekawy pomysł, a i wykonanie też jest bardzo dobre.
Bardzo się nam podoba i czekamy z nicierpliwością na więcej Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Radosna Twórczość Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
phpBB (C) 2001, 2005 phpBB Group
Theme Retred created by JR9 for stylerbb.net & Programosy
Regulamin